6 gru 2015

Tom 2, IV


"Zabij go!"



                Siedzieli w milczeniu przez kilka minut. Mai widziała jak blondyn próbuje się pozbierać, jednak jego oczy wciąż były szeroko otwarte z niedowierzania.
                - To powinno odpowiedzieć na większość pańskich pytań, panie Wells – mruknęła po chwili, opuszczając wzrok.
                Odchyliła się do tyłu na krześle, przeciągając się. Zesztywniała od kilkugodzinnego siedzenia. Wstała więc i zaczęła iść w kierunku drzwi, wymijając agenta.
                - Masz rację… - odezwał się nagle. – Jednak chciałbym zadać ci jeszcze jedno pytanie. Czy zabiłaś tych wszystkich ludzi?
                Jako że stała do niego plecami, nie mogła widzieć jego miny, lecz ton jego głosu podpowiadał jej, że się bał.
                - Dobranoc, panie Wells – szepnęła, wychodząc.
               
                - Co tu panienka robi o tej porze? – spytał Sebastian, podchodząc do dziewczyny.
                Było grubo po północy, gdy przechadzał się po rezydencji i zauważył przez okno postać siedzącą na ławce w ogrodzie za rezydencją. Zanim się obejrzał, już był za zewnątrz.
                - Nie widać? Oglądam gwiazdy – mruknęła cicho, wciąż patrząc w niebo.
                - Mimo że mamy lato, noce bywają chłodne, przeziębi się panienka.
                - Nic mi nie będzie.
                Zapadła cisza. Demon przez chwilę przyglądał się swojej pani, a potem podążył za jej spojrzeniem. Z na tle czarnego nieboskłony skrzyły się jasno miliony punkcików. Nawet jako istota bez uczuć potrafił docenić piękno tego widoku. Jednak nie potrafił nigdy odgadnąć, co czują ludzie, obserwując go godzinami.
                - Panienko, co myślisz, gdy spoglądasz w gwiazdy? – spytał cicho po chwili.
                - Co myślę? Nie mam pojęcia.
                - W takim razie co czujesz? – zmienił pytanie.
                - Melancholię… tęsknotę. Gdy ludzie podnoszą wzrok na niebo, nagle zdają sobie sprawę, że są mali i nieważni w stosunku do wszystkiego, co ponad nimi. Chyba się tym od nich zbytnio nie różnię – mówiła cicho, a księżyc miękko oświetlał jej twarz, nadając tajemniczego, smutnego wyglądu.
                - Chyba?
                - Mhm – mruknęła i przesunęła się na ławce, robiąc mu miejsce.
                Po chwili wahania usiadł obok niej i znów uniósł spojrzenia.
                - A ty? Co czujesz siedząc tu ze mną i patrząc w gwiazdy? – spytała nagle.
                Czy w ogóle coś czuje? Skupił się na moment, starając się wyłapać pojedyncze myśli ze zgiełku w swojej głowie.
                - Chciałbym, by ten moment nigdy się nie skończył.
                Nie był pewien, czy ta pomyślał, czy powiedział. Jednak tak właśnie czuł.
                - Ja też – odszepnęła.
                Tak więc siedzieli ramię w ramię, nie patrząc na siebie, lecz czując swoją obecność. Nagle Mai poruszyła się i jej głowa opadła na jego ramię. Zaskoczony spojrzał w dół. Jego usta rozciągnęły się w lekkim uśmiechu, gdy zauważył, że jego pani zasnęła.
                - Jeśli będzie tu panienka spać, to na pewno panienka zachoruje – mruknął cicho.  
                Nie uzyskawszy odpowiedzi, delikatnie wziął dziewczynę na ręce, by jej nie zbudzić i powoli zaczął iść ścieżką w kierunku rezydencji.      

                Gdy Mai zeszła do jadalni na śniadanie, przy stole siedział już agent zajadając jajecznicę z bekonem. W tym samym czasie prowadził wesołą konwersację z demonem, po którego minie wywnioskowała, że tylko siła woli powstrzymuje go od rozszarpania mu gardła.
                Na jej widok oboje podnieśli głowy: agent patrzył na nią z ciekawością, kamerdyner z ulgą. Westchnęła cicho i usiadła na swoim miejscu.
                - Dziś przygotowałem dla panienki naleśniki z sosem truskawkowym i śmietaną oraz owoce leśne zapiekane w cieście francuskim. Do tego proponuję sok pomarańczowy podany na zimno. Smacznego – powiedział lokaj, po kolei stawiając przed nią naczynia z jedzeniem.
                Nie była głodna, lecz wzięła do ręki widelec i zaczęła jeść. Musiała odzyskać siły. Wells cały czas coś mówił, lecz ignorowała go układając sobie w głowie plan dnia. Jednak ćmiący ból i paplanina agenta skutecznie ją rozpraszały. Po kilku minutach odłożyła sztućce, zamknęła oczy i zaczęła masować sobie skronie.
                - Wszystko w porządku, panienko? – nagle usłyszała głos obok siebie.
                Wzdrygnęła się i powoli opuściła dłonie. Zauważyła, że blondyn umilkł i uważnie ją obserwował.
                - Tak – odparła, prostując się w krześle.
                - Na pewno? – mruknął demon i uniósł rękę do jej czoła, by sprawdzić jej temperaturę.
                Zareagowała instynktownie i uderzyła go, nie chcąc, by ją dotknął. Nawet od chwilowego zbliżenia, ból gwałtownie rosnął. Nie była na tyle wytrzymała, by go znieść.
                - Nic mi nie jest – burknęła, wstając z siedzenia.
                Wyminęła zaskoczonego demona i agenta, wychodząc z jadalni. Ruszyła szybko do swojego pokoju. Zamknęła za sobą drzwi i oparła się o nie. Jęknęła cicho. Myślała, że objawy osłabły. Wczoraj w nocy wszystko było w porządku. Czuła się jak dawniej. A teraz…

Zabij… Zabij go!

                Usłyszała głos, który niczym sztylet ugodził ją w serce. Osunęła się na kolana.

Zabij! Zniszcz go, wykończ!

                - Przestań, zamknij się – jęknęła chwytając się za głowę. Zacisnęła mocno powieki. Nagle poczuła, jakby coś rozrywało ją od środka, próbując wydostać się na zewnątrz. Walczyła z tym, jednak wiedziała, że przegra.
               
ZABIJ!

                Krzyknęła, nie mogąc już tego znieść.
                - Panienko! – usłyszała krzyk z oddali.
                Otworzyła oczy, lecz wszystko było rozmazane. Jedyne, co widziała, to ciemne podłużne kształty wirujące wokół niej.
                - Panienko! – znów ten krzyk.
                Do kogo on należał? Czuła, że powinna rozpoznać ten głos, że coś dla niej znaczył. Jednak jej przemyślenia urwały się, gdy straciła przytomność. 

                Obudziła się w swoim łóżku. Nic ją już nie bolało, ale czuła się wyczerpana. Zupełnie jakby coś wyssało z niej całą energię. Gdy otworzyła oczy, w pokoju panował półmrok. Ktoś zasłonił rolety. Nie miała siły się ruszyć, więc tylko ruszała oczami, starając rozpoznać się w sytuacji.
                - Panienko… - usłyszała cichy szept przy swojej twarzy.
                Spojrzała w tamtą stronę. Sebastian klęczał przy wezgłowiu, przyciskając dłoń bez rękawiczki do jej czoła.
                - Jak się czujesz? – spytał. Miał zmartwiony wyraz twarzy, a jego oczy wydawały się smutne i zacięte zarazem.  
                - Słabo – jęknęła. Westchnęła cicho, znów zamykając oczy.
                - Co się stało?
                - Nie wiem – odparła szczerze.
                Uczucie wycieńczenia pokrywało jej ciało niczym ciężki welon, nie pozwalając się ruszyć. Jednak poza tym nic jej nie dolegało. Obecność demona nie sprawiała jej bólu. W tej chwili nie liczyło się nic więcej.
                - Która jest godzina? – szepnęła.
                - Leżała panienka dwie godziny – powiedział cicho.
                Jego dłoń była przyjemnie chłodna. Nie chciała, by ją zabierał, a lokaj jakby czytał w jej myślach, wciąż przyciskał ją do czoła swojej pani.
                - Sebastian… co się ze mną dzieje? Co się dzieje z tobą…? – mruczała, będąc w stanie zawieszenia pomiędzy snem a jawą.
                - Proszę się tym nie martwić. Wszystkim się zajmę. W końcu piekielnie dobry ze mnie lokaj.
                Parsknęła cicho, ale niepokój w jej sercu trochę zelżał.
                - Tak… może masz rację… - to mówiąc, zasnęła.


                Przez chwilę wpatrywał się w twarz czarnowłosej. Była blada i miała lekką gorączkę, ale poza tym chyba wszystko było w porządku. Demon westchnął cicho i przejechał palcami po jej miękkim policzku. Potem spojrzał na czarne pióra leżące na ziemi i jego twarz spoważniała. To zaszło już za daleko. 

~~*~~

                 Witajcie po tygodniowej przerwie! Wybaczcie mi prak posta, ale komputer postanowił się fochąć i usunąć mi plik z nowymi rozdziałami... Dlatego też ten dzisiejszy może nie powalać. Ale mam nadzieję, że mimo wszystko Wam się spodobał :D 

                 Cóż, tu się będę rozpisywać, do napisania! :3