Kiedy wyszedł, Mai ponownie
opadła na łóżko i wtuliła twarz w poduszkę. Odetchnęła z ulgą. Udało jej się
wybrnąć z sytuacji. Na razie… Wciągnęła powietrze nosem. Teraz zapach drzewa
sandałowego wwiercał jej się w nozdrza, zalewając falą sprzecznych uczuć.
Z ciężkim westchnieniem usiadła
opierając się o ścianę i sięgnęła po laptopa. Położyła go na kolanach,
odchyliła monitor i nacisnęła przycisk. W momencie, gdy otwierała skrzynkę
pocztową, do pokoju wszedł Sebastian. Postawił wysoką szklankę z herbatą i
talerzyk ciasteczek na stoliku nocnym.
- Mrożona? – spytała lekko zdziwiona.
-
Dzisiaj zapowiada się wyjątkowo ciepły dzień, więc pozwoliłem sobie zrobić
panience coś bardziej orzeźwiającego – oznajmił, kłaniając głowę.
- Hmm – mruknęła w odpowiedzi.
Sięgnęła po napój i upiła łyk.
Słodka. Tak jak lubi.
- Dziękuję – powiedziała,
odstawiając naczynie.
- Jakiś problem? – zapytał,
widząc jej minę, gdy spojrzała na monitor.
- Ponad czterdzieści
nieprzeczytanych wiadomości. Większość z nich są od Aarona i Leo – pokręciła
głową.
- Cóż, panienka ma wielu
wielbicieli.
Spojrzała na niego z ukosa. Choć
się lekko uśmiechał, w jego oczach coś się czaiło.
- Jeśli coś zrobisz na własną
rękę, pożałujesz – odparła cicho.
Uśmiechnął się szerzej. Groźba
zawarta w jej słowach mówiła, że naprawdę zamierza wykorzystać jego slaby
punkt. Jednak nie było w tym stanowczości. Męczyli ją. Ta świadomość dodała mu
pewności.
- Jak sobie życzysz, pani.
Skłonił się i wyszedł. Ruszył w
stronę schowka, by wziąć środki czyszczące. Czas posprzątać rezydencję. Następnie
wszedł do kuchni i rozpoczął przygotowania do obiadu.
Zapachy rozchodziły się po
rezydencji. Postanowił zrobić spaghetti, które dziewczyna lubiła jadać w
oranżerii na dachu. Skoro już niedługo to wszystko się skończy, chciał zrobić
jak najwięcej, by… otrząsnął się. Nie będzie o tym myślał.
Demon ostawił garnek na
kuchence, by mięso się poddusiło i ruszył na górę, by sprawdzić, czy jego pani
niczego nie trzeba. Z drugiego piętra usłyszał cichą muzykę. Gdy stanął w
drzwiach, zobaczył czarnowłosą leżącą na plecach i bawiącą się końcówką długiej
kitki. Jej głowa zwisała z krawędzi łóżka, widział więc jak jej usta mamroczą
słowa piosenki. Usłyszawszy jego kroki, otworzyła oczy.
- Co panienka robi? – spytał
niezbyt poruszony pozycją, w której ją znalazł. Często zastawał ja w
przeróżnych pozach. To gdy czytała, czasem, gdy drzemała w bibliotece lub
podczas rozmyślania nad różnymi sprawami.
- Próbuję wymyślić, w jaki
sposób morderca zabił tę kobietę. Leo napisał, że na ciele ofiary było tylko
jedno DNA, na szyi, gdzie widniały tamte otarcia. Teraz szukają podejrzanego,
ale wszystko wskazuje na to, że materiał genetyczny pochodzi od mordercy. Nadal
jednak nie znamy przyczyny zgonu. – wymamrotała, znów przymykając powieki. On
jednak widział, że przygląda mu się zza długich rzęs.
- Wymyśliła panienka coś
ciekawego? – spytał.
- Nie – odparła w ciężkim
westchnieniem. – Jeszcze nie.
- A jak długo panienka tak leży?
Cała twarz zrobiła ci się czerwona, pani.
- Ze trzy godziny – powiedziała
ignorując jego uwagę.
Lokaj rozejrzał się po pokoju, a
jego wzrok natrafił na stolik nocny. Ciastka leżały praktycznie nieruszone, tak
samo herbata.
- Cały lód się panience
rozpuścił, zaraz przyniosę więcej – oznajmił i wyszedł. Gdy wrócił, dziewczyna
siedziała po turecku i wpatrywała się w szklankę.
- Coś się stało? – spytał,
wrzucając małymi szczypcami kostkę do środka.
- Lód… lód! – jej twarz
rozjaśniła się. Chwyciła laptopa, z którego leciała muzyka i szybko zaczęła
pisać coś na klawiaturze.
Po krótkiej chwili, odwróciła
urządzenie w jego stronę z tryumfalnym wyrazem oczu. Rozwiązała zagadkę.
- Kilkaset metrów miejsca
zbrodni znajduje się stok narciarski. Ośrodek ma maszyny chłodzące i sprowadza
śnieg z gór, więc jest otwarty o wiele dłużej niż inne. Morderca musiał tam
pójść i wziąć lód albo śnieg. Wepchnął go ofierze do gardła i udusił nim.
Obrażenia się zgadzają, zagadka utopienia również – oznajmiła, patrząc w
czerwonobrązowe oczy kamerdynera.
Ten spojrzał na nią z uznaniem.
- Dobra robota, panienko- rzekł
z lekkim uśmiechem.
- Teraz tylko zadzwonić do Leo i
zakończyć to wszystko – mruknęła do siebie. – Będę musiała pojechać do biura,
by oficjalnie podpisać wypowiedzenie i zabrać swoje rzeczy.
- To może poczekać – powiedział
stanowczo Sebastian. – Za godzinę będzie obiad.
Mai wywróciła oczami.
- Co dzisiaj przyszykowałeś? –
mruknęła.
- Spaghetti bolognese – odparł
kłaniając się lekko.
Rzuciła mu zaskoczone
spojrzenie, ale po chwili się opanowała. Zachowywał się dziś dziwnie, ale
postanowiła tego nie komentować. Wymamrotała parę słów pod nosem i pozwoliła mu
odejść. Kiedy tylko kroki demona umilkły, napięcie opuściło jej ciało. Robiło
się coraz gorzej. Całe szczęście, że jutro będzie po wszystkim. Teraz nic już
nie stało jej na drodze do zemsty. A wtedy… uwolni się od tego wszystkiego. Od
ludzi, od emocji, od NIEGO. Po raz kolejny tego dnia, położyła się na łóżku i
zamknęła oczy. Jeszcze tylko trochę…
~*~
Po obiedzie w oranżerii, wsiedli
w samochód i ruszyli w stronę gmachu biura śledczego. Podczas jazdy, nie
odzywali się do siebie. Dziewczyna zdążyła się już przyzwyczaić do pełnego
napięcia między nimi. Odkąd lokaj odkrył swoje emocje, wyrósł między nimi
wysoki mur, którego bali się choćby dotknąć, nie chcąc, by wszystko runęło. To
było jak stąpanie wczesną wiosną po zamarzniętym jeziorze. Trzeba było uważać
na każdy swój krok, inaczej wyląduje się w wodzie.
Bez słowa ruszyła na górę. Tym
razem, kamerdyner nie poszedł za nią. Dobrze. Nie oglądając się na boki, od
razu ruszyła do gabinetu szefa. Najwyraźniej na nią czekał, gdyż drzwi były
otwarte.
- Dzień dobry – powiedziała,
wchodząc do środka.
- Witaj Mai… - rzekł patrząc na
nią smutno. – Usiądź, proszę.
- Chciałabym wrócić do tematu,
który poruszyliśmy ostatnim razem – zaczęła, cupnąwszy na krześle naprzeciw Johnsona.
- Domyśliłem się… Leo powiedział
mi, że rozwiązałaś sprawę.
- Owszem. Dowiedziałam się
również, że pojmano zabójcę, więc sprawę zamknięto. Tak więc zgodnie z tym, co
powiedziałam, przyszłam podpisać wypowiedzenie i zabrać swoje rzeczy.
- Jesteś tego pewna…? – spytał ze
smutnym wyrazem twarzy. Powstrzymała chęć skrzywienia się.
- Tak – chłodny ton głosu
zamknął mężczyźnie usta.
Z ciężkim westchnieniem podał
jej kartkę papieru i kopertę.
- To twoje wypowiedzenie i
ostatnia wypłata.
- Dziękuję – odparła i zaczęła
wypełniać dokument.
Kilka minut później, szła w
stronę windy, niosąc w rękach niewielkie pudło wypełnione drobnymi
przedmiotami, które trzymała w biurze. Wtedy podbiegł do niej Leo.
- Witaj, Mai.
- Dzień dobry.
- Więc już nie wrócisz? – spytał
cicho.
- Nie. I wątpię byśmy się
jeszcze kiedyś zobaczyli – odparła sucho. Sposępniał.
- Rozumiem. Cóż, w takim razie
żegnaj. Miło się z tobą pracowało.
- Wzajemnie. Żegnaj.
Weszła szybko do windy,
naciskając guzik parteru. W końcu koniec. Gdy wyszła na parking, Sebastian
milcząc wziął od niej pudło i trzymając je w jednej ręce, drugą otworzył jej
drzwi. Weszła do środka i od razu odpłynęła. Jej głowę wypełniała teraz tylko
jedna rzecz: zemsta. Pomimo upływu lat, wielu zmian, które w niej nastąpiły,
niezliczonych niebezpieczeństw i przeżyć, ciągle żyła tylko po to, by odpłacić
się tym ludziom za wyrządzone krzywdy. I mimo że starała się wmówić sobie, że
robiła to tylko dla siebie, to myśl o tym, co w tej chwili przeżywają porwane
dzieci, napawała ją zimnym gniewem.
- Panienko, jesteśmy na miejscu –
głos sługi wyrwał ją z zamyślenia.
Rozejrzała się dookoła. Miał
rację. Stali na podjeździe rezydencji. Szybko wyszła i ruszyła w drzwi
wejściowych. Otworzyła je kluczek i wkroczyła do środka. Od razu zaczęła iść w
kierunku sali treningowej, by sprawdzić jej małą zbrojownię. Chciała się czymś
zająć, by zapomnieć o wszystkim, co nie wiązało się z jutrzejszym planem. A
Sebastian zdecydowanie należał do tych rzeczy. Zdejmowała co niektóre bronie,
starając się wymyślić każdą nieprzewidzianą sytuację. Po krótkiej chwili, na
podłodze przy wyjściu leżał niewielki stosik śmiercionośnych narzędzi.
Ostrożnie wszystkie chwyciła i poszła do swojego pokoju. Ponownie przeglądając
każdą z rzeczy po kolei, zrobiła niedługą listę wszystkich potrzebnych rzeczy.
Nacisnęła guzik koło łózka. Nie
minęła sekunda, a rozległo się ciche pukanie. Musiał znowu stać pod jej
drzwiami…
- Wzywałaś, pani?
- Poszukaj tych rzeczy i kup je
dla mnie – powiedziała, wręczając mu kartkę. Lokaj przejrzał ją, lekko
marszcząc czoło – Weź moją kartę kredytową. Nie zabijaj nikogo, jeśli nie
musisz.
- Tak, pani.
Skrzywiła się, słysząc jego ton
pozbawiony wszelkich emocji. Nie lubiła, gdy mówił w taki sposób. Był to rodzaj
cichej dezaprobaty. Patrzyła za nim, choć wiedziała, że nie ma go już w budynku.
Z ciężkim westchnieniem ułożyła cały sprzęt na stole i położyła się na łóżku.
Była zmęczona. Zbyt zmęczona. Zamknęła oczy i zasnęła, cały czas czując
nieprzyjemny uścisk w klatce piersiowej.
Tak jak się obawiała, niechciane
sny wróciły. Próbowała ich do siebie nie dopuścić, odepchnąć od świadomości,
jednak tak jak w snach bywa, nie miała nad nimi żadnej władzy. Postanowiła się
więc poddać, czekając aż się skończą.
Obudził ją chłodny dotyk.
Otworzyła oczy. Zobaczyła twarz Sebastiana. Klękał on koło łóżka, pochylając
się nad nią. Stykali się czołami. Gdy zauważył, że się obudziła, odsunął się,
jednak cały czas patrzyła na nią zmartwionym wzrokiem.
- Dobrze się panienka czuje?
Jest panienka cała zarumieniona – powiedział.
Zamarła. Zarumieniona? Dotknęła dłońmi
policzków. Faktycznie, były nienaturalnie ciepłe. Lokaj najwyraźniej uznał, że
ma gorączkę. Usiadła, unikając wzroku służącego. Nie chciała, by domyślił się,
że coś TAKIEGO jej się przyśniło. Przycisnęła palce do oczu, starając się
pozbyć ciemnych mroczków.
- Nic mi nie jest – odparła cicho
po chwili.
Lekko zdziwiony, przyjrzał jej
się uważniej. Normalnie zbeształaby go za to, że tak bardzo się do niej
zbliżył. Nie patrzyła w jego stronę, a rumieńce, pomimo że trochę zbladły, cały
czas były widoczne.
- Na pewno? Mogę przygotować
herbatę rozgrzewającą – zaproponował.
- Dziękuję, nie trzeba. Która
jest godzina?
- W pół do ósmej, pani…
Podziękowała w odmowie?
- Przygotuj mi coś do jedzenia –
powiedziała, tym razem pewniej.
- Jak sobie życzysz, pani.
Chciałbym jednak dowiedzieć się, co się stało – drążył.
Tym razem na niego spojrzała.
Widać było, że nie chciała mu o czymś powiedzieć, jednak z jej oczu nie mógł
nic wyczytać.
- Po prostu przyśniło mi się coś…
dziwnego.
~~*~~
Wybaczcie mały poślizg, ale niedawno wróciłam z wyjazdu i nie miałam jak się wziąć za pisanie. Teraz jednak jestem i ogłaszam, że niedługo skończy się nuda, która niestety zawitała do mojego opowiadania x3
Mam jednak nadzieję, że rozdział się Wam spodobał i zostawicie po sobie ślad w postaci opinii w komentarzach ;)
Mam jednak nadzieję, że rozdział się Wam spodobał i zostawicie po sobie ślad w postaci opinii w komentarzach ;)
Do napisania!
Sama jesteś nuda xD
OdpowiedzUsuńJa tu nudy nie widzę, za to sen Mai? Czy ja dobrze rozumiem, że to był sen erotyczny, czy od pisania yaoica padło mi na mózg?
Chcę więęęęceeeeej!^^
Jest kilka literówek, ale walić to. Chcę finał. Chcę wiedzieć, co się wydarzy, że Mai nie zemści się w tym tomie xD
Pozdrawiam i życzę dużo weny do napisania dluuuuuugiego rozdziału xD
Ekhem, tę sprawę pozostawię Waszej wyobraźni xDD
UsuńI cieszę się, że rozdział się spodobał :) Choć nie mam pojęcia, skąd bierzesz te przekonania :P
Bo jakby się zemściła, to on by ją zjadł, albo by jej nie zjadł z wielkiej miłości, a to tak klimatem do opowiadania nie pasuje, że albo ona się nie zemści, albo zabije jednego gościa i się okaże, że to jednak gruba sprawa była i ten jeden to wierzchołek góry lodowej złoczyńców :P
Usuńhehe, nieźle kombinujesz xD Szczerze to na część rzeczy nawet nie wpadłam xD
UsuńHah, Nami, to chyba ten rodzaj snu :3
OdpowiedzUsuńSłodko, ale tak jakoś mam niedosyt. Seby tak mało jakoś było xD
Rpzumiem, że to.jest już blisko konca? W sensie tomu x3
no, alw tak to mi się podobało :3 weny, i żeby nastepne było dłuższe :3
Btw, nie jestes wsciekla.za takoe zakonczenie u mnie?
Nom, zbliżamy się do końca ^^ I nie martw się, Seby nie zabraknie :*
UsuńI jestem lekko zła, ale wiem, jak ja będę kończyć, więc nie marudzę x3
U mnie to było celowe x3
UsuńOsz Ty, zemszczę się srogo xD
Usuń