24 sie 2016

Tom 2, X



"— Muszę wam podziękować.  — Za co?  — Za uśmiech mojej pani."




                — Panienko, jesteśmy na miejscu. – Rozległ się cichy głos.
                Dziewczyna otworzyła oczy. Siedzieli w samochodzie przed dużym domem jednorodzinnym. Musiała odpłynąć na parę minut. Lokaj otworzył jej drzwi i po chwili stali już na szczycie schodów. Usłyszeli pisk dochodzący ze środka i kilka sekund później w wejściu stał szeroko uśmiechnięty blondwłosy dziesięciolatek.   
                — Mai!
                — Cześć, Luke – zwróciła się do chłopca, który objął ją mocno w pasie. – Urosłeś trochę.
                — Mhm! Całe trzy cale! – duma malująca się na jego twarzy wywołała jej krótki śmiech.
                — Ładnie!
                — Dzień dobry, panie Sebastianie – odwrócił się do demona, który odkłonił mu się uprzejmie.
                — Dzień dobry.
                — Wchodźcie do środka! Wszyscy są w jadalni. – To powiedziawszy, zniknął.
                — Nigdy nie wspominała panienka, że lubi dzieci. – Kamerdyner rzucił dziewczynie dziwne spojrzenie.
                — Tylko niektóre. Chodźmy, panie Sebastianie – mruknęła z lekkim uśmiechem.



                — Witajcie. Proszę, usiądźcie. – Rodzice Luka uścisnęli im dłonie i wskazali miejsca przy niewielkim stole zastawionym słodyczami i filiżankami z herbatą.
– Cieszymy się, że nas odwiedziliście. Wiele dla nas zrobiliście.
— Przyjemność po naszej stronie…
Wymienili się grzecznościami i zaczęli prowadzić luźną, niezobowiązującą rozmowę. Czarnowłosa starała się sprawiać wrażenie rozluźnionej i otwartej, w środku jednak czuła znużenie. Taka bezcelowa konwersacja była bardziej męcząca niż jakikolwiek trening. Przyjeżdżając tu, nie spodziewała się jednak niczego innego, przywołała więc na twarz uprzejmy uśmiech i ze sztucznym entuzjazmem odpowiadała na pytania pary.


~*~


Sebastian z lekkim rozbawianiem oglądał, jak jego pani siedzi na dywanie w sąsiednim pokoju i rozmawia z ruchliwymi dziećmi. Luke wraz z siostrą wręcz ściągnęli ją z krzesła parę godzin temu i od tamtej pory zdążyli przebiec kilka razy cały dom, robiąc różne dziwne dla niego rzeczy. Dziewczyna nie wydawała się jednak zirytowana ciekawskimi pytaniami, prośbami o różne pokazy i zabawy, czy nieprzerwanym hałasem, jaki towarzyszył rodzeństwu. Wręcz przeciwnie, jej twarz miała łagodny, zrelaksowany wyraz.
— Luke ją uwielbia. – Usłyszał za sobą głos ich matki.
— To widać – odparł z lekkim uśmiechem.
— Świetnie się razem bawią. Czy Mai ma doświadczenie z dziećmi? Nie widziałam jeszcze, by ktoś tak łatwo owinął ich sobie wokół palca. – Niewysoka brunetka oparła się o framugę, oglądając jak Luke próbuje powtórzyć wysokie kopnięcie, które musiał wcześniej podpatrzyć u czarnowłosej, gdy dawała mu obiecany pokaz sztuk walki.
— Nie ma żadnego.
— Naprawdę?
— Tak. Z tego co wiem, nigdy nie miała dłuższego kontaktu z ludźmi młodszymi od siebie. Zwykle obraca się w towarzystwie biznesmenów, projektantów, ludzi w średnim wieku. Ja również przeżyłem niemałe zaskoczenie, kiedy z nieukrywaną przyjemnością oprowadzała Luka po rezydencji. Jego… ruchliwość i wesołe usposobienie zdają się dobrze na nią działać. Przestaje być ponura i zdaje się dobrze bawić.
— Nie miała wesołego życia, czyż nie? – ciche pytanie sprawiło, że spojrzał na kobietę. Patrzyła ona na jego panią zmartwionym spojrzeniem.
— Owszem. Jej przeszłość jest pełna rzeczy, których osoba w jej wieku nie powinna nigdy doświadczyć. Nie przeszkadza to jej jednak w parciu do przodu i osiągania celów, które sobie wyznacza. – Delikatny uśmiech na jego twarzy rozluźnił ponurą atmosferę.
— Dziękuję za wszystko, co dla nas zrobiliście. Zawsze będziecie mile widziani w naszym domu.
— Ja również muszę wam podziękować. – ukłonił się lekko.
— Za co?
— Za uśmiech mojej pani.


~*~


                Gdy dotarli na lotnisko, było już ciemno. Chłodny wiatr przenikał przez cienką bluzę dziewczyny i mierzwił włosy. Ze zniecierpliwieniem odgarnęła warkoczyk z twarzy. Siostra Luke’a, Rachel, przez pół godziny prosiła ją, by dała się jej „uczesać”, czego efektem były nieregularnie rozmieszczone plecionki zakończone kolorowymi gumkami.
                — Jeszcze raz się zaśmiejesz, a coś ci zrobię – zagroziła chichoczącemu demonowi, nawet na niego nie spojrzawszy. Odkąd wsiedli do samochodu wydawał się być w świetnym humorze, co działało jej na nerwy.
                — Proszę o wybaczenie, panienko – powiedział niezbyt przekonywającym tonem. Prychnęła w odpowiedzi.
                Szli w kierunku niewielkiego samolotu z logo Word Company na ogonie. Mai nie mogła się już doczekać długiego prysznica i łóżka, które czekało na nią w luksusowo urządzonym wnętrzu. Normalnie nie przywiązywała większej wagi do pieniędzy, ale w takich chwilach zawsze potrafiła docenić możliwość skorzystania z wszelkich wygód dostępnych wyłącznie dla osób z pokaźną sumką na koncie.
                Krótko przywitała się z kapitanem i od razu ruszyła w kierunku łazienki.
                — Przyszykuję sypialnię – oświadczył krótko lokaj, po czym zniknął.



                Gorąca woda uderzała miarowo w jej zesztywniałe mięśnie. Para w kabinie tuliła ją ze wszystkich stron, otępiając zmysły i oczyszczając umysł. Z głębokim westchnieniem czarnowłosa zaczęła powolnymi ruchami zmywać z siebie miniony dzień.
                Po kilkunastu minutach siedziała przed lustrem w szlafroku. Widziała w odbiciu dwoje różnych oczu: lewe czarne z fioletowym znakiem kontraktu, prawe bordowe ze szkarłatnymi plamkami wokół źrenicy. Nie to jednak zaprzątało jej myśli.
— Durne… - Szarpnięcie. - … warkoczyki. – burknęła do siebie, próbując rozplątać wilgotne kołtuny pozostałe po zabawie Rachel. Mimo że zwykle nie miała problemów z włosami, nawet tak długimi, tym razem nie potrafiła pozbyć się gęsto usianych supłów.
                Z niezadowolonym mruknięciem opuściła rękę i spojrzała z nienawiścią na szczotkę, która utkwiła na wysokości jej podbródka.
— Czy mógłbym panience pomóc? – usłyszała nagle rozbawiony głos.
Odwróciła szybko głowę i zmrużyła oczy, widząc złośliwy uśmieszek demona. Gdy zobaczył jej spojrzenie i dyndającą z boku szczotkę, zakrył dłonią usta i zaśmiał się cicho.
— Rozplącz to – rozkazała zirytowana.
— Wedle rozkazu.
Stanął za nią cicho i delikatnymi ruchami zaczął rozplątywać pojedyncze kosmyki. Przypominało jej to chwile, gdy siadała na podłodze, a jej mama czyniła cuda, tworząc przepiękne fryzury, kiedy tylko chciała. To był ich rytuał na złe dni. Niezależnie od wszystkiego, gdy jedna z nich prosiła drugą o chwilę czasu na rozmowę i czesanie, zawsze znajdowały dla siebie czas.
— Czy mogę o coś spytać? – głęboki głos kamerdynera wyrwał ją z zamyślenia.
— Pytaj.
            — Dlaczego odwiedziła panienka rodzinę Klarków? Próbowałem znaleźć połączenie między tą wizytą a naszym wyjazdem, jednak poległem.
            — Nic dziwnego. Te dwie sprawy nie mają ze sobą nic wspólnego.
— Jak to?
— Obiecałam Luke’owi, że go odwiedzę. Dotrzymałam obietnicy.
— Czy to jedyny powód, dla którego zrobiła to panienka właśnie teraz?
Napotkała jego spojrzenie w lustrze. Zaraz jednak opuściła wzrok i zaczęła się zastanawiać. Co chwila czuła lekki dotyk na głowie, co jednocześnie uspokajało ją jak i przyspieszało puls.
— Zrobiłam to dlatego, że najpewniej nie wrócimy tu w takim stanie, w jakim jesteśmy teraz. - szepnęła
— To znaczy? 
— Nie udawaj, że nie wiesz, Sebastianie. To nie jest wycieczka. Oboje zdajemy sobie sprawę, co się dzieje, jednak żadne z nas nie ma sposobu na rozwiązanie tego problemu. Nie wiadomo, czy w ogóle będziemy w stanie znów tu przylecieć.




                W łazience zapadła ciężka cisza. Lokaj z uwagą oddzielał pojedyncze pasma atramentowych włosów swojej pani, w środku jednak był niespokojny. A więc wiedziała, co w niej jest. Być może nawet więcej, ale nie chciała mu mówić. W swojej ślepocie nawet nie wziął tego pod uwagę. Po raz kolejny nie docenił jej jako człowieka.
                — To było pożegnanie – usłyszał nagle. – Pożegnanie ze wszystkim, co zostawiam za sobą. Tylko po to, żebyś dostał swoją zapłatę, rozumiesz?
                Jej płomienny wzrok w lustrze wywołał przyjemne poruszenie w jego wnętrzu. Dawała mu do zrozumienia, że dla niego poświęciła cały swój dobytek: fizyczny i emocjonalny.
                — To dla mnie zaszczyt, panienko. – Ukłonił się nisko.
                — Tak…



~*~


                Później, około godziny drugiej w nocy, Sebastian przechadzał się po pokładzie, szykując rzeczy na najbliższe kilka dni. Jednak w połowie robienia tej czynności, przeczucie nakazało mu zajrzeć do sypialni. Ruszył więc do jasnych drzwi przy końcu korytarza i lekko nacisnął klamkę. Uchylił drzwi i jego spojrzenie padło na puste łóżko. Brakowało kilku poduszek i kołdry, a pościel była rozkopana. Na ten widok uniósł brew i rozejrzał się dokładniej, nie słyszał bowiem, by wychodziła z pokoju. W końcu znalazł to, czego szukał: mały kłębek zwinięty w fotelu przy biurku, po prawej stronie pomieszczenia służącej jako niewielkie biuro. Podszedł cicho do zawiniątka i pochylił się nad nim, szukając twarzy w plątaninie koców.
                — Dlaczego panienka śpi w fotelu? – szepnął pytająco, gdy znalazł szeroko otwarte oczy wpatrujące się w jego własne.
                — Nie mogłam zasnąć w łóżku, więc przeniosłam się tutaj – usłyszał niechętną odpowiedź.
 Na te słowa wyprostował się i westchnął ciężko.
                — Czy coś się stało?
                Pokręciła przecząco głową.
                — To nic wielkiego. Po prostu muszę przemyśleć sobie parę spraw – powiedziała zaskakująco spokojnym tonem.
                — Rozumiem, jednak potrzebny jest panience odpoczynek.
                — Wiem, ale nic nie poradzę na natłok myśli.
                — Mam przygotować mleko z miodem na spokojny sen?
                — Nie… - zawahała się. – Czy mógłbyś po prostu posiedzieć tu ze mną i porozmawiać?
                — Porozmawiać? O czym to? – spytał zaskoczony.
                — Nie wiem. O czym chcesz. Zwykle słuchasz i milczysz. Może tym razem ty coś opowiesz?
                — Hmm… - mruknął siadając w fotelu naprzeciwko. – A co chciałaby panienka usłyszeć?
                — Nieważne. – pokręciła głową. – Twój wybór.
                Przyglądał się jej przez chwilę. Choć spod kołdry widać było tylko jej twarz, wiedział, że można było wyczytać z niej więcej niż z jakiejkolwiek opowieści o życiu tej kruchej, a jednocześnie tak silnej dziewczyny. Maska obojętności skrywająca mnóstwo zmartwień i obaw, których nie powinna mieć, pełne czerwone usta, tak rzadko wyginające się w uśmiechu. Blade policzki i wydatne kości policzkowe, które rumieniły się tylko na mrozie lub w chorobie, nigdy z powodu emocji. Lekko zmarszczone czoło, na które opadały czarne pasemka. Zwykle odgarniała je z roztargnieniem, teraz jednak nie zwracała na nie uwagi. A na koniec najważniejsze. Oczy. Niektórzy mówią, że z oczu można wyczytać wszystko o danej osobie. To kłamstwo. Oba naznaczone przez demona, nie wyrażały niczego szczególnego. Jej myśli zawsze pozostawały dla niego niedostępne. Dopóki ich nie uzewnętrzniła w taki czy inny sposób, musiał domyślać się, co czuje. On, demon, który żył dłużej niż ludzi mogą sobie wyobrazić, który doświadczył więcej rzeczy, niż sam mógł spamiętać. I choć powinien czuć się sfrustrowany, cieszyła go ta niemoc. Była ciekawą odmianą, wyzwaniem, którego nie zawaha się podjąć nawet wtedy, gdyby miał tego później żałować. Tak więc teraz uśmiechnął się delikatnie i zaczął pytaniem:
                — Czy chciałaby panienka wiedzieć, jak wygląda w moich oczach?
                — To zale… - urwała i po chwili zastanowienia znowu się odezwała. – Czemu nie. Może być ciekawie.
                — Miałem wielu panów. Jednych ciekawych, rzucających mi wyzwania. Inni byli przeciętnymi ludźmi: nie wartymi uwagi mrówkami, jak to kiedyś panienka ujęła. Przyznaję, mam kilku ulubieńców. Jednak jeszcze nikt nie rzucił mi nigdy takiego wyzwania jak panienka. – znów przejechał spojrzeniem po jej twarzy. – Zwykły człowiek, można by rzec, jednak kompletnie inny. Nie reaguje panienka tak, jak przewiduję. Zawsze wymyślając coś, co mnie zaskoczy, robiąc rzeczy, których nie powinien móc zrobić nikt inny w panienki położeniu. Szczerze mówiąc, to frustrujące. – powiedział gorzko. – Ale za każdym razem, gdy czuję tę frustrację, wzrasta we mnie niechętny podziw.
                — Istnieją ludzi ciekawsi ode mnie, którzy mogą ci rzucić większe wyzwania – mruknęła, szukając luki w jego rozumowaniu.   
                — Może i tak. Jednak na chwilę obecną, jest panienka moją ulubienicą. Łamiąc największe tabu mojego gatunku: przywiązanie i emocje zaskarbiłaś sobie miano godnego przeciwnika dla demona.
                — Nie jestem taka, jaką mnie widzisz. Mówisz, że jestem silna, stawiam się niemożliwemu. Jednak w mojej głowie jestem bezradnym dzieckiem, które ucieka od niewygodnych rzeczy i tematów. – westchnęła. – Dlatego nie cierpię tych „uczuciowych” konwersacji. Zawsze wyciągniesz jakiś temat, który przywołuje niechciane myśli.
                — Na przykład?
                — To, co czuję, co powinnam czuć, co należy być zrobione, a czego muszę unikać. I to, przed czym uciekam, oszukując się.
                — Kolejne zagadki? – drażnił się. Nie usłyszał jednak specyficznego prychnięcia w odpowiedzi.
                — Widzisz? Nie powiem ci tego, boję się.
                — Mojej reakcji?
                — Tak. I tego, że zmienię się w twoich oczach. Że przestaniesz uważać mnie za kogoś godnego uwagi i po prostu zabijesz. – odwróciła wzrok. – Oboje zapominamy, że jestem tylko słabym człowiekiem.
                — Słabym człowiekiem, który powstrzymuje istoty o wiele od niego potężniejsze. Który więzi w sobie demona. – Dotknął palcem jej czoła. – Nie pozwala mu zapanować nad sobą. Co więcej – walczy o wolność. Pomimo swojego krótkiego, kruchego życia leci w podróż na drugi koniec świata, by znaleźć rozwiązanie, dotrzymać obietnicy. Po drodze eliminuje przeszkody, nie dając się zbezcześcić odpadkom tego świata. – Teraz przejechał opuszką w rękawiczce po policzku dziewczyny. – Może ty tego nie czujesz, panienko, ale twoja dusza jest krystalicznie czysta. Leży w ciemności, lecz odbija tysiące kolorów, a jej blask nie gaśnie nawet w najgorszym mroku. A skoro dusza jest odzwierciedleniem człowieka… - Niedokończone zdanie zawisło w powietrzu.
                — Dziwny z ciebie demon. – Uśmiechnęła się ledwo dostrzegalnie.
                — Ach tak?
                — Tak. Nigdy nie spotkałam podobnego. – zażartowała.
                Westchnął cicho i wstał. Potem szybkim ruchem podniósł czarnowłosą z fotela i położył na łóżku i owinął kołdrą, zanim zdążyła zaprotestować.
                —  Może panienka myśleć o mnie, co chce. Niezależnie jednak od wszystkiego, będę stał obok i wspierał panienkę do samego końca.
                — Czuję, że powinnam ci podziękować, ale niezbyt mi się to podoba. – Zachichotał cicho.

                — Dobranoc, panienko. Jutro będzie ciężki dzień. 


~~*~~


                Oto obiecany rozdział :) Jest trochę dłuższy niż zwykle, mam nadzieję, że również lepszy ^^ Postaram się, by kolejne przypominały ten powyżej. Z jednej strony, by nadrobić zaległości, a z drugiej po prostu wydaje mi się, że w ten sposób notka opisuje więcej i dokładniej, przez to przyjemniej się ją czyta. A co Wy o tym myślicie?
Do napisania!
Mai

6 komentarzy:

  1. Dwa dni temu odkryłam tego bloga. Jest świetny czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podoba ^^
      A kolejny rozdzial będzie w przyszłym tygodniu.

      Usuń
  2. Przeczytałam już wczoraj, widziałam w ogóle dwa dni temu, ale jakoś nie wiem, co mam napisać. Znowu nie pamiętam nawet dokładnie, co było poprzednio i przez to kiepsko mi się czytałom
    Jak nie udaje Ci się ustawić dodawania notek, to zapisuj szkice, a potem wchodź przez telefon w przeglądarkę i je publikuj. Nie wiem, gdzie byłaś na tych wakacjach, ale online na fejsie Cię widziałam, więc dałabyś radę. To tak na przyszłość. Sama ustawiałam to auto dodawanie chyba raz czy dwa i niby się udało, ale jakoś temu nie ufam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na fb byłam, ale hotelowy internet bloggera już nie dzierżył :( Wiedziałam, że tak będzie, dlatego ustawiłam auto dodawanie. I to był mój błąd

      Usuń
    2. Widziałam, że sporo ludzi ma z tym problem. Ja ustawiłam chyba dwa razy i się jakoś udało. Nie wiem w sumie, od czego to zależy, ale nie ufam temu -_-. Wolę mimo wszystko robić to ręcznie. Dlatego wstawiam rozdział przed snem i tylko ustawiam planowanie posta na fp na rano xD>

      Usuń
    3. Cóż, trzeba będzie wymyślić inny sposób ^^ Albo po prostu pozostać z regularnym dodawaniem. Ale w najbliższym czasie nie planuję żadnych przerw, a akcje wręcz wymusza u mnie wenę, więc powinno być dobrze :3

      Usuń