26 cze 2016

Tom 2, IX


"- Co zrobisz?"


                 Następnego ranka w rezydencji panował zorganizowany chaos. Sebastian chodził od pokoju do pokoju, chowając większość przedmiotów do szafek, zbierając obrusy, zasłaniając rolety i szykując dom na dłuższą nieobecność mieszkańców. Mai zaś chowała ubrania, książki, broń i inne rzeczy, które mogłyby się przydać w podróży. Mijali się więc co chwilę w korytarzu, ledwie na siebie spojrzawszy. Nagle rozległ się dzwonek.
                – Otworzę – mruknęła dziewczyna, zbiegając po schodach.
                – Hej, Mai – powiedział Stones, gdy uchyliła drzwi.
                – Leo, co ty tu robisz? – westchnęła zrezygnowana. Kolejny problem. Jakby już mnóstwo nie miała.
                – Hej, nie jestem tu z własnej woli – burknął, wkładając ręce do kieszeni.
                – Okej…
                – FBI zrobiło rano burzę w biurze. Wells wparował do gabinetu szefa i zaczął się na niego wydzierać. Kiedy w końcu się uspokoił, posłał po mnie i powiedział, bym cię zatrzymał. Słuchaj, nie wiem, o co chodzi, ani nie chcę ci rozkazywać, czy co. Ten wariat siedzi w aucie ulicę dalej i pewnie podsłuchuje, by mieć pewność, że z tobą pogadam – powiedział prawie na jednym wdechu.
                Czarnowłosa ścisnęła nasadę nosa palcami. Czuła narastającą w niej irytację.
                – Wiem, że słuchasz, Wells, więc powiem ci to po raz kolejny i ostatni. Nie właź mi w paradę, bo źle to się skończy. – Jej zimny ton przyprawił mężczyznę o dreszcze.
                Gdy podniosła wzrok na Leo, ten odruchowo się wyprostował.
                – To tyczy również wykorzystywania znajomych mi ludzi. Nisko upadłeś, agencie.
                – Zobaczymy, dziewczynko. – Rozległ się głos z kieszeni blondyna.
                – Wiedziałem – mruknął i wyciągnął małe urządzenie.
                – Spotkamy się jeszcze, mała. I nie będzie to miłe spotkanie. – Po tych słowach nastąpił trzask i dziewczyna wiedziała, że Alex odjechał.
                – Co się dzieje, Mai? – spytał jej były partner cały czas trzymając w dłoni czarny mikrofon. – Nie widziałem cię kilka miesięcy, a tu nagle dyba na ciebie FBI.
                — Zawsze chodzi o to samo, Leo – szepnęła i po chwili otworzyła drzwi szerzej. – Wejdź, jak chcesz.
                — Dzięki – odparł.
Zaprowadziła go do salonu, który teraz wydawał się jej strasznie pusty. Bez porozrzucanych książek, wazonów stojących na parapetach oraz rozmieszczonych gdzieniegdzie świeczek, pomieszczenie nabrało smutnego, lekko snobistycznego klimatu.
Wcisnęła guzik wbudowany w poręcz sofy.
– Tak, pani? – Usłyszała po chwili, gdy demon wszedł do środka. Nie wydawał się zdziwiony obecnością Stonesa.
– Przynieś nam coś do picia – poprosiła.
– Jak sobie życzysz, panienko.
– Więc? – spytał blondyn, gdy kamerdyner wyszedł. – Co tam u ciebie?
– Jeszcze żyję – sucha odpowiedź.
– Ha, ha. Śmieszne. Wyjeżdżasz za granicę?
– Mhm.
Rozmowa wyraźnie się nie kleiła. Żadne z nich nie wiedziało, co powiedzieć, więc milczeli. Po dłuższej chwili Leo westchnął i splatając palce, zerknął na dziewczynę.
– Masz kłopoty z FBI. – To nie było pytanie. – Oni nie idą tak sobie do byle kogo i nie pytają o przysługę. Muszą więc mieć na ciebie haka. I to dużego. Sądząc po reakcji Wellsa, coś poszło nie tak i ich odsunęłaś. Ale będą cię ścigać. Niezależnie od tego, czy wyjedziesz, czy nie, on tam będzie. Pytam się więc: co zrobisz?
Mai uśmiechnęła się lekko. Nie próbował wyciągnąć od niej, co ma na nią FBI, ani dlaczego wyjeżdża, ale jak ma zamiar utrzeć nosa ważniakom z rządu. Właśnie dlatego trzy lata temu wybrała go na swojego partnera.
– Dokładnie to, co powiedziałam Alexandrowi. Dopóki nikt nie wchodzi mi w drogę, wszyscy będą zadowoleni. Jeśli to zignorują, zniszczę ich.
– Ty…
W tym momencie do pomieszczenia wszedł Sebastian, niosąc tacę z herbatą i ciastkami. Gdy postawił je na stole, dziewczyna od razu sięgnęła po herbatnika, nie zważając na niezadowoloną minę blondyna.
— Maślane – mruknęła zadowolona.
— Czy potrzebują państwo czegoś jeszcze? – spytał kamerdyner.
— Usiądź, Sebastianie. Leo chciałby otrzymać kilka odpowiedzi, również od ciebie. – Rzuciła mu psotne spojrzenie, gdy zobaczyła jego zaskoczoną minę. Szybko się jednak otrząsnął i usiadł obok niej na sofie.
— Chcę? – Stones przekrzywił zmieszany głowę.
— Padło pytanie: Co zrobię, gdy wyjadę, a agent Wells będzie mnie ścigał? – Czarnowłosa zignorowała byłego partnera i sięgnęła po kolejne ciastko, podczas gdy demon patrzył na nią z uśmiechem.
— Zapewne powiedziała panienka agentowi Stonesowi, że nie pozwoli nikomu wchodzić sobie w drogę. – Nie uzyskawszy odpowiedzi, przeniósł wzrok na blondyna. – I tak będzie. Jeżeli obecność Alexandra Wellsa stanie się… problematyczna, zostanie on usunięty.
— Usunięty?!
— Dokładnie tak. – Spokojny głos Mai kontrastował z lekko spanikowanym tonem mężczyzny. – Skoro moja współpraca z władzami się skończyła, a za kilka godzin będę poza miastem, nie widzę przeszkód, byś się o tym dowiedział. 
Powietrze w pokoju zgęstniało, gdy dziewczyna chwyciła kubek z herbatą i opadając lekko na oparcie sofy, przeszyła blondyna spojrzeniem.
— Nigdy nie byłam bezbronną nastolatką, za jaką mnie uważasz, Leo. Starałam się ci to wyjaśnić, gdy przyszedłeś ostrzec mnie przed inspektorem Johnsonem. W rzeczywistości jestem prawdopodobnie najniebezpieczniejszą osobą z jaką miałeś do czynienia.
— Okej… Przepraszam, ale ciężko mi w to uwierzyć. – Stones przeczesał palcami włosy, odwracając wzrok.
— Nie przepraszaj. O to w tym wszystkim chodzi. Czyż nie, Sebastianie?
— Niedocenianie mojej pani ze względu na jej wiek czy wygląd jest dużym błędem, często popełnianym przez osoby wokół niej, które chcą jej pomagać lub wykorzystać. Jednak ma to również swoje dobre strony. – Kącik jego ust uniósł się lekko ku górze w złowrogim uśmiechu. – Taka osoba nie spodziewa się noża wbitego w plecy przy chwili nieuwagi. Dosłownie.
— Teraz będziesz mi to wypominał? – mruknęła niezadowolona. – To było dwa lata temu. Facet miał zbyt lepkie palce. W dodatku wielokrotnie zdradzał żonę. Chciał się do mnie dobrać, kiedy ona była dwa pokoje obok.
— Tak, a gdy odwrócił się, by ją uspokoić, panienka upewniła się, że był to ostatni raz. Nawet gdyby przeżył, zostałby bez pewnej części ciała.
Dziewczyna prychnęła, sięgając po kolejne ciasteczko.
— Zasłużył na gorszą śmierć. – demon zachichotał.
Stones patrzył to na jedno, to na drugie, a szok i niedowierzanie coraz wyraźniej malowały się na jego twarzy.
— Zabiłaś człowieka? Bez wyraźnego powodu?
                — Bez powodu? Ten mężczyzna był kanalią, molestując własną córkę przez cztery lata, wyłudzając pieniądze od podwładnych, doprowadził do bankrupcji dwóch sierocińców w sąsiednich miastach, by napchać sobie kieszenie i dobierał do wszystkiego, co się rusza – obrzydzenie w jej głosie było wyraźnie wyczuwalne, a atmosfera w pokoju na powrót stała się nieprzyjemnie ciężka.
                — To nie zmienia faktu, że go zabiłaś. – Cichy głos agenta przerwał ciszę.
                — Owszem. I nie żałuję.
                — Odebrałaś człowiekowi życie, Mai. Nie zależnie od tego jakim był człowiekiem, nie powinnaś była tego robić mając inne wyjście.
                — Prawdziwa postawa policjanta. – Gorzkie słowa. – Też taka byłam. Jednak przejrzałam na oczy, gdy dowiedziałam się jaki jest ten świat. Jacy są ludzie. Większość z nas nigdy nie powinna istnieć, Leo. Dla dobra świata, w który wierzysz.
                Mężczyzna drgnął, jakby coś do niego dotarło.
                — Ilu? Mai, ilu ludzi zabiłaś? – wyprany z emocji głos blondyna wywołał lekki uśmiech na jej twarzy.
                — Przestałam liczyć.
                — C-co… kłamiesz. To nie jest prawda.
                — Jeżeli poznałeś mnie choć trochę podczas naszej współpracy, to wiesz, że ja nie kłamię.
                — Ty… - przeniósł wzrok na Sebastiana – Ty ją w to wciągnąłeś.
                — Zapewniam pana, agencie Stones, że nigdy nie naruszyłem woli mojej pani.
                — Wy… - potrząsnął gniewnie głową. – Po co mi to mówicie? I dlaczego nie miałbym cię teraz aresztować?
                — Odpowiedzieliśmy tylko na twoje pytanie. A jeśli chcesz mnie skuć… to chodź tu i spróbuj.

~

                To wyzwanie uświadomiło Leo, że nie miał najmniejszych szans. Patrzył w osłupieniu na dwójkę ludzi siedzących na sofie. Przystojnego, zawsze spokojnego i uśmiechniętego dżentelmena i dziewiętnastoletnią, chudą dziewczynę zajadającą ciasteczka. Nadal nie docierała do niego myśl, że są mordercami. Widział wiele rzeczy w życiu. Złapał wielu przestępców, w tym również nieletnich. Ale nigdy,  n i g d y  nie podejrzewałby, że jeden z tych potworów będzie z nim pracował, czy pił cappuccino w kawiarence. Na tę myśl poczuł ucisk w piersi.
                Po dłuższej chwili zamknął emocje w sobie i przybrał maskę detektywa. Jego każdy gest był uważnie obserwowany i interpretowany. Co gorsza, na cudzym terenie, bez jakiejkolwiek broni.  
                — Przyznaję, tu mnie masz.
                — Proszę cię. Nawet gdyby wparował tu cały oddział wojskowych, nic byś nie wskórał.
                Zachowywała się inaczej. Była bardziej rozluźniona, wręcz znudzona. Jej nonszalancja była czymś, czego Stones nigdy nie spodziewał się zobaczyć. Po prostu nie pasowało to do jego wyobrażenia o czarnowłosej. Była kompletnie obcą mu osobą. Wtedy dotarło do niego, że Mai Word, którą znał, nigdy nie istniała.
                — Co ma mnie powstrzymać przed wykonaniem telefonu na komendę i przysłaniem tu grupy funkcjonariuszy? – spytał.
                — Nic.  –  Sięgnęła po kolejne ciastko. – Nie oczekuj jednak, że ktokolwiek ci uwierzy.
                —  Dlaczego?
                — Oskarżasz dziewiętnastoletnią dziewczynę, właścicielkę wielkiej korporacji, współpracownicę rządu o wielokrotne morderstwo na podstawie jednej rozmowy, bez żadnych solidnych dowodów. Nie wspominając już o tym, że nikt nie miałby na tyle odwagi, by mi się przeciwstawić.
                — Bo co? Ich też zabijesz? – odezwał się szorstko. Była praktycznie dzieckiem!
                — Może. Musisz jednak wiedzieć, Leo, że są rzeczy gorsze od śmierci. – Rzuciła mu tak zimne spojrzenie, że przeszły go dreszcze. – Nieprawdaż, Sebastianie?
                  — Tak, pani. – Przeniósł wzrok na kamerdynera. Uśmiechał się niepokojąco, a jego oczy jarzyły się czerwonym blaskiem.
                — Co do… ?! – poderwał się z fotela.
                — Czas na ciebie, Leo. – Nawet na niego nie spojrzała. – Do dzieła.
                — Jak sobie życzysz, pani. – rozległ się cichy śmiech, a potem Stones stracił przytomność.

~
               
                — Dlaczego panienka zaprosiła agenta go środka, wiedząc, co się stanie? – spytał później swoją panią, podczas gdy taksówka odwoziła blondyna do domu.
                — Chciałam zobaczyć jego reakcję – usłyszał w odpowiedzi.
                Cały czas byli w salonie. Nie dostał rozkazu, by wstać lub wyjść, więc ich ramiona praktycznie się stykały, gdy siedzieli razem na sofie.
                — I jak, zawiodła się panienka? – Przekrzywił głowę, zaciekawiony. Była to dość słaba wymówka, ale nie zamierzał kwestionować pobudek dziewczyny. Wręcz przeciwnie, oczekiwał każdego niespodziewanego ruchu, jaki zrobi.
                — Nie do końca. – Rzuciła mu rozbawione spojrzenie. – Irytujący z niego człowiek, ale widziałam gorszych. Odegra jeszcze ważną rolę w tej grze.
                Nie miał pojęcia, o czym mówiła, uśmiechnął się jednak widząc jej zadowolenie. Po chwil wyciągnął z kieszeni marynarki zegarek i sprawdził godzinę.
                — Za pół godziny będzie obiad. Nie pozwolę panience jeść tylko słodyczy.
                Dłoń z ciasteczkiem zamarła w połowie drogi do ust czarnowłosej. Rzuciła mu mściwe spojrzenie i odłożyła kruchy krążek na talerz, mamrocząc pod nosem. Zachichotał cicho i wstając, potargał Mai włosy.

~

                — Idź już, a nie… - burknęła, odtrącając jego rękę.
                Demon zachichotał ponownie i wyszedł. Dziewczyna odgarnęła ciemne kosmyki z twarzy, próbując uspokoić walące serce.
                — Cholera – mruknęła do siebie i położyła się na plecach. Skóra była wciąż ciepła w miejscu, gdzie siedział. – To będzie ciężka podróż.


 ~~*~~


­­

                   Akcja powoli idzie do przodu (mam nadzieję, że nie za wolno D:), a zaczęły się wakacje. W ich trakcie chciałabym trochę pozmieniać bloga w sensie organizacyjno-wizualnym. Może macie jakieś pomysły lub poropozycje? :)
                   Co do rozdziału, to mam nadzieję, że się spodobał i zbytnio nie przynudził :P Szczerze, to spędziłam nad nim zadziwiająco dużo czasu, mimo że żadna super akcja nie miała tam miejsca D: Cóż, liczę na szczere opinie!

Do napisania :3
Mai

7 komentarzy:

  1. Melduję, że przeczytałam i przez pierwsza połowę zachodziłam w głowę, kim jest Leo i czy przez przypadek jej nie zdradził w pierwszym tomie, no ale mniejsza z tym. Mai trochę mnie zdziwiła. Porozmawiała z nom, by usunąć pamięć, bo nie ma z kim pogadać, czy jak? I nie mam pojęcia w końcu, bo teraz myślę, że wyjeżdża w podróż, by szukać odpowiedzi na pytanie, czemu jest dziwna i demon nie może jej zjeść, bo inaczej nie zrywałaby współpracy z FBI.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Leo występował głównie w wątku z Damienem. Nigdy z własnej woli nie zrobił nic, by zaszkodzić Mai :)

      Twoje wątpliwości co do motywów Mai zostaną rozwiązane w kolejnym rozdziale ^^

      Usuń
  2. Ehhh...
    A teraz do rzeczy. Weszłam sobie, bo dawno mnie nie było, a sesja się skończyła, wszystko zdałam - właściwie zaskakująco dobrze (pomijając dwóje, które musiałam dostać, bo wykładowczyni musiała pokazać swoją wyższość xD), więc zasłużyłam na jakąś przyjemność. Jutro rano idę na kurs japońskiego, więc w sam raz na odstresowanie.
    W ogóle na początku mi się Leo pomylił z tym agentem, który był ostatnio (a imienia nie pamiętam - zabij mnie, a raczej moją sklerozę xD). Dopiero w pewnym momencie skumałam, kto to jest. Fajnie, że wrócił i dobrze, że odegra jakąś rolę.
    No i rozbawiłaś mnie interpunkcją. Zaczęło się od półpauz, aż uwierzyć nie mogłam i mierzyć zaczęłam, czy mi się tylko nie wydaje xD. No i myślę sobie "Jeeee, leń wreszcie wziął się za odpowiedni zapis dialogów", no a potem ómarłam i śmiechłam, bo półpauzy zmieniają się w pauzy na początku dialogu i półpauzy po nim (a powinny być albo pauzy w obu miejscach, albo półpauzy w obu miejscach xD), a potem jeszcze miejscami wkradły się dywizy xDDDDD. No i ogólnie mam z tego bekę xD. Cieszę się, że wreszcie się za to wzięłaś, mam nadzieję, że następnym razem już wszystko będzie odpowiednio :P. Ale przynajmniej się pośmiałam.
    No i jest końcówka, gdzie Mai ubolewa nad tym, jak to wytrwa w podróży ze swoim tróloffem <3. Taaaag, nie mogę się doczekać. Liczę na sporo niezręczności.
    A co do wyglądu bloga - FIOLET. On mi pasuje do Mai i to mój ulubiony kolor. No i zostaw w rozdziałach ten bezszeryfowy font, bo mi się go dobrze czyta <3. Może być ze dwa stopnie większy, bo mam problemy z oczami xD. I co tam jeszcze... W sumie tyle. Liczę na jakiś ładny, nowy nagłówek, chociaż ten też jest dobry, więc może zostać, ale jeśli planujesz zmianę, to błagam, fiolety, plzzzzz.
    No i na koniec wspomnę o moim blogu, bo może ktoś z polecenia wpadnie, a że ostatnio mało blog ów o kuroshitsuji, to trzeba zalinkować od czasu do czasu. Sumimasen :*.
    http://czarnarozademona.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze to ja ledwie widzę różnicę między pauzą a pòłpauzą XD ale starałam się je stosować, bo to jednak błąd. Cóż, nie wyszło XD cieszę się jednak, że poprawiłam Ci humor :p

      Co do wyglądu - mi fiolet również przypadł do gustu. Myślałam jednak o siwych lub czerwonych wstawkach czy coś.

      Loffki muszą być, a do Ciebie muszę wpaść, bo dawno nie byłam obecna w internetach :*

      Usuń
    2. Fakt, dawno Cię nie było :P. Już się odzwyczaiłam hahaha xD.
      Jestem za, fiolet soł macz. Ale chyba bardziej siwe, niż czerwonego. Czerwony ma z fioletem za mały kontrast luminacji, nie będzie zbyt dobrze widać... Jeszcze zależy od odcieniu, no ale na pewno ogarniesz, bo w to jesteś dobra.
      Pauza to kreska długości jednego firetu (który jest kwadratem o długości równej stopniowi kroju pisma), półpauza to kreska długości połowy firetu, a dywiz to 1/3 firetu. Więc różnice są :D. Zresztą ja się kształcę teraz na edytora, to takie rzeczy widzę. Zresztą sporo nowych rzeczy widzę, na szczęście część z nich nie ma odniesienia w Internetach, bo gdyby miała, to bym w ogóle się co chwilę załamywała (błędy edytorskie w książkach moją nową przeszkodą w czytaniu książek xDDDD).

      Usuń
  3. Mai, gdzie cię znowu wcięło T_T

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byłam na wakacjachh, wybacz. Dodałam już posta z odpowiednim wyjaśnieniem mojej nieobecności i braku aktywności. I nie martw się, nie zniknełam :)

      Usuń