12 cze 2016

Tom 2, VIII


"Przyjmuję wyzwanie."



Następnego dnia wszystko zdawało się wrócić do normy. Jednak nic normalne nie było. Mai cały poranek siedziała w biurze z telefonem przy uchu, rozmawiając najpewniej z zastępcą dyrektora firmy Word Company. Widocznie plan demona się powiódł. Jednak wczorajsze słowa wciąż odbijały się echem w jego czaszce. Pamiętam chwile, o których ty już zapomniałeś. Czy to były jej słowa? Czy może istoty wewnątrz niej?
Nie mógł przestać rozmyślać, więc milczał, podczas gdy agent FBI próbował do niego zagadać, jedząc śniadanie. Nie odpowiadał na żadną zaczepkę, więc blondyn po chwili również umilkł, wpatrując się w swój talerz.
Wtedy do pokoju weszła czarnowłosa. Ubrana w luźny T-shirt i krótkie spodenki wyglądała o wiele młodziej. Sebastian zastanawiał się, jak to dziecko mogło tak bardzo zmienić jego świat. Odpowiedź padła, gdy tylko otworzyła usta.
- Agencie Alexandrze Wells, muszę z przykrością pana powiadomić, że pańskie wakacje w mojej rezydencji dobiegają końca – powiedziała pewnie, rzucając zainteresowanemu chłodne spojrzenie.
- Sprawa jeszcze nie została zamknięta, a ja…
- Nieważne – przerwała mu. – Mam do załatwienia kilka innych spraw i muszę wyjechać z miasta. Mogę panu przekazać wszystkie informacje związane z akcją hackerską, adresy IP, dane i kontakty do znajomych specjalistów, jednak nasza współpraca dobiega tu końca.
                Ogłupiały mężczyzna po prostu się w nią wpatrywał. Po chwili jego twarz stężała i nabrała powagi, której zwykle nie było widać.
            - Nie mogę do tego dopuścić – rzekł stanowczo.
            - Nie ma pan wyboru. O godzinie czwartej Sebastian odwiezie pana do domu. To moje ostatnie słowo. – To powiedziawszy wyszła.
            Oboje patrzyli na nią oszołomieni.
            - Zrobiłem coś nie tak? – mruknął do siebie Wells.
Po chwili zerknął pytająco na lokaja, jednak ten pokręcił głową na znak, że również nic nie rozumie. Jego pani wydawała się poddenerwowana, wręcz wzburzona.
- Proszę wybaczyć – skłonił się i wyszedł z jadalni, kierując się do biura dziewczyny.
Zastał ją stojącą przy oknie, bawiącą się końcówką warkocza. Poranne światło tworzyło wokół jej sylwetki delikatną poświatę, która nadawała scenie tajemniczego wyglądu. Nie odwróciła się, gdy zapukał.
- Panienko?
- Jutro wyjeżdżamy, Sebastianie – oznajmiła cicho.
- Dokąd, jeśli mogę zapytać?
- Północna Anglia. Włochy. Japonia.
- Co skłoniło panienkę do podjęcia tak nagłej decyzji? – spytał demon.
Wtedy odwróciła się w jego stronę, a wyraz jej twarzy zmroził mu krew. Gdzieś tam czaił się strach. Pierwotny i potężny. Nigdy nie widział jej tak przerażonej.
- Jeśli ty nic nie robisz, to sama zdobędę informacje. Tego już za wiele – szepnęła, obejmując się ciasno ramionami.
- Co się stało? – odezwał się niskim głosem, stając parę centymetrów przed nią.
Chciał zniszczyć każdą rzecz, każdą istotę, która wywołałaby u niej takie odczucia. Jednocześnie gdzieś głęboko w nim odezwały się emocje, które ostatnimi czasy coraz częściej się dawały się we znaki. Zmartwienie. Poczucie winy. Niepokój.
Mai nie odpowiedziała. Po prostu patrzyła na niego tymi ciemnymi, bezdennymi oczyma. I wtedy zobaczył coś, co mało który człowiek by zauważył.
- Dlaczego nosi panienka obie soczewki? - spytał cicho.
Tak niewielki wynalazek nowoczesnego świata. Jeden z wielu, który ułatwia życie ludzkim istotom. Ten przedmiot ukrywał coś, co zraniło go mocniej niż cokolwiek innego. Bowiem, gdy dziewczyna sięgnęła dłonią do oka i zdjęła cienki krążek, jego oczom ukazała się krwistoczerwona tęczówka. Kolor ten był identyczny jak spojrzenie demonów w jego wymiarze. Nie był l u d z k i.
- Dlatego – szepnęła po prostu.
- Jak…? Kiedy? – Nie mógł poskładać zdania.
Wydawało się, że czas stanął w miejscu, podczas gdy jego myśli pędziły szybciej, niż był w stanie za nimi nadążyć. Jak to było możliwe? Jak człowiek mógł posiąść oko demona?
- Nie wiem jak. Nie pamiętam połowy wczorajszej nocy. – Odwróciła się do niego plecami, jakby nie chciała, by na nią patrzył. – W jednej chwili siedzieliśmy w sali muzycznej. Grałam na fortepianie… i nagle budzę się w łóżku. I to oko.
Jej głos był cichy i niepewny. Nie panikowała, jakby zrobiła to większość ludzi w jej sytuacji, ale była widocznie zaniepokojona, wręcz wystraszona.
- Pamięta panienka coś jeszcze?

Nie odwróciła się do niego. Nie mogła patrzeć na szok i niedowierzanie malujące się na twarzy kamerdynera. Już sam ton jego głosu powodował, że chciała nim potrząsnąć. Cichy, wręcz współczujący, a jednocześnie słychać w nim było echo śmierci.

Sprawię, że będzie cierpiał. Ty mu to zrobisz.

Te słowa wwiercały się w jej umysł cały poranek, gdy siedziała w biurze. To one przerażały ją bardziej niż cokolwiek innego.
- Nie – skłamała mu po raz pierwszy.
Przez chwilę myślała, że jej nie uwierzy. Jednak musiała go zaskoczyć, bo nie drążył głębiej. Głupiec. Zamknęła oczy, jedno szkarłatne, drugie czarne, naznaczone przez demona stojącego za jej plecami. Stworzenie, które podważa wszystko, w co kiedykolwiek wierzyła.
Przyjmuję wyzwanie. Nie poddam się tak łatwo – pomyślała, podejmując kolejną decyzję.
Odwróciła się w końcu, mówiąc:
- Nie zamierzam stać bezczynnie, Sebastianie. Może i jestem zwykłym człowieczkiem, jednak nie oddam się żadnej mocy. Nie pozwolę się kontrolować.

Ten ogień w teraz różnokolorowych oczach przywrócił go do teraźniejszości, jednocześnie przypominając, dlaczego jeszcze nie zabił dziewczyny, mimo że kontrakt wygasł. Ta siła, duch, którego nie dało się złamać, powodował, że za każdym razem mu imponowała. Dlatego też teraz ukląkł na jedno kolano i kładąc dłoń na piersi, pochylił głowę.
- Oczywiście, moja pani. Nie dopuszczę do tego.
Nagle chłodna dłoń chwyciła go za podbródek i uniosła twarz. Spojrzenie Sebastiana napotkało to czarnowłosej, a jego porażająca moc sprawiła, że zamarł.
- Trzymam cię za słowo, demonie – szepnęła, a ich nosy prawie się zetknęły. – Bo jeśli ponownie nie wywiążesz się ze swojego zadania, dopilnuję tego, byś nigdy więcej nie ujrzał na oczy żadnej duszy. – Cicha groźba wciąż unosiła się w powietrzu wraz z delikatnym zapachem jego pani, nawet gdy ta już wyszła.
Demon zaśmiał się pod nosem, wstając i przeczesując palcami w rękawiczce ciemne włosy. Coś mu mówiło, że to nie były słowa rzucone na wiatr. I ta świadomość sprawiała, że ten mały płomyk w jego głębi zmienił się w niszczycielski pożar.

~*~

Teraz gdy wiedziała co robić, czuła wewnętrzną siłę, która trzymała ją w całości i nie pozwalała ulec emocjom. Siedziała na kanapie w salonie i układała plan podróży, przeglądając artykuły w Internecie. Mniej więcej w połowie tej czynności przeszkodziło jej pukanie do drzwi. Dziewczyna uniosła wzrok i napotkała spojrzenie blondyna. Westchnęła cicho i patrzyła na niego, czekając, aż się odezwie.
- Czy mogę dostać chociaż odpowiedzi? – spytał.
Kiwnęła głową w kierunku fotela naprzeciwko niej, a mężczyzna usiadł na nim. Oparł łokcie o kolana, splatając palce. Zdawał się nad czymś zastanawiać, a czarnowłosa mu nie przeszkadzała.
- Powiesz mi dlaczego, czy to informacja poufna? – Kpina w jego głosie miała wyraźnie rozdrażnić Mai, ta jednak nie przejęła się tym.
- To nie jest informacja przeznaczona dla czyichkolwiek uszu – odparła po prostu.
- Rozumiem. W takim razie wyjaśnij mi, z łaski swojej, jak ma to wyglądać? Rzucisz mi papierami w twarz, mówiąc: radź sobie sam?
- Z grubsza. Przecież i tak to nie było pańskim głównym zadaniem, nieprawdaż?
- A co nim niby miało być? – prychnął.
Patrzyła z uznaniem na jego minę, nieprzeniknioną maskę.
- Podziwiam pańskie umiejętności aktorskie, panie Wells, jednak w chwili, gdy wszedł pan na teren mojej posiadłości, wszystkie karty zostały już rozdane. Na pańskie nieszczęście, wszystkie trafiły do mnie.
Z głębi piersi blondyna wydobył się niski, ponury śmiech.
- Ciekawe porównanie, zwłaszcza że nie lubisz gier karcianych – rzucił jej chłodne spojrzenie. Ona jednak wciąż pozostawała neutralna.
- Owszem, pewien incydent w Vegas nauczył mnie, że nie warto się pchać w gry, w których nie ma szans się wygrać – zaśmiała się z siebie w duchu na to wspomnienie.
- Wciąż jednak się ze mną bawisz – stwierdził sucho. – Oczekiwałem, że zamkniesz mi drzwi przed nosem, gdy przyjechałem. Ty jednak otworzyłaś je na oścież i wpuściłaś do swego królestwa.
- Raczej smoczej jamy. – Krzywy uśmiech na jego twarzy pokazał, że nie docenił żartu. – Szczerze, to miałam zamiar wykurzyć pana w ciągu maksymalnie dwóch dni, jednak coś mnie przekonało, by przedłużyć naszą zabawę. – Przechyliła się i wcisnęła guzik wbudowany w oparcie sofy.
- A dokładniej? – spytał, obserwując każdy jej ruch.
- Był pan katalizatorem, panie Wells. Zaczął pan coś, co myślałam, że dawno się już skończyło – krążyła mgliście.
- Coś dobrego, czy złego? – zawahał się.
- Trochę tak, trochę tak. – Przekrzywiła głowę, uśmiechając się ledwie dostrzegalnie. – Jednak tak samo, jak jestem panu wdzięczna, tak samo pańska rola się skończyła i musi pan zniknąć.
Alex spiął się cały.
- To znaczy?
- Proszę się nie obawiać – zmrużyła oczy. – Dopóki pan trzyma się swoich spraw, nikomu nic się nie stanie. Nie znajdzie pan mojej słabości, nie mówiąc już o wykorzystaniu ich, czy nawet szantażu.
- A skąd ta pewność?
- Bo ta słabość jest moją największą siłą.
Ledwo wypowiedziała te słowa, rozległo się ciche pukanie.
- W czym mogę pomóc panienko? – spytał Sebastian, nie ukrywając zadowolonego uśmiechu.
- Pomóż naszemu gościowi z pakowaniem i odwieź go do domu – powiedziała, cały czas patrząc w szare oczy blondyna. – Jego rola w tej sprawie dobiegła końca.

- Jak sobie życzysz, pani.

~~*~~

Tym razem na czas! :D Przepraszam (znowu) za te średnio zorganizowane rozdziały. Pracuję jednak teraz (z pomocą Nami :*) nad poprawą poziomu notek i nawet polepszeniem w porównaniu do tomu pierwszego. 
Tak więc mam nadzieję, że ten <oby lepszy> rozdział się Wam spodobał i liczę na komenty! :3 

Do napisania
Mai :3

5 komentarzy:

  1. Przepraszam, muszę xd Dwa pierwsze zdania brzmią jak rodem z Durarary xd
    Jestem na tak ^^ Lepiej się czytało niż poprzedni. Zastanawiam się tylko, czy ta czerwona tęczówka to zmaterializowane "coś w Mai" czy to jest Mai, tylko, że wersja ulepszona. I czy to oko wpłynie na jej umiejętności - wzbogacając je o demonie, nieludzkie, jakby określił Sebastian - czy jest tylko dla ozdoby, bo wiesz, oczko czerwone, szpan, misterium i satanizm :P
    Alex sprawia wrażenie zbyt grzecznego. Mam nadzieję, że to nie koniec jego udziału w opowiadaniu, prawda?
    No i takie pytanie ode mnie: północna Anglia, Włochy, Japonia - nie chce mi się wierzyć, że to randomowo rzucone państwa. Mam rację?
    Dużo weny i pomysłów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, Drr! everywhere xDD
      Wszystko ma swoje znaczenie :)
      I cieszę się bardzo, że jest lepiej. Serio :'D
      Dzięki!

      Usuń
  2. Jako że betowałam ten rozdział, to nad jego poprawnością nie będę się rozwodzić, Ty leniu paskudny xD. To, na co zwróciłam Ci uwagę, zostało poprawione, poza dywizami xD. Jak już wspomniałam na PW, jest lepiej. Wreszcie wydarzyło się coś, co rzeczywiście zaciekawiło, widać też, że szykuję się coś na przyszłość. Rozdział jest przemyślany i powraca do tego minimalizmu, w którego ramy wepchnęłaś sporo treści - czyli po prostu wielki powrót. Liczyłam na to, że po poprzednim komentarzu weźmiesz się za siebie i się nie myliłam <3.
    Wybacz, że wpadam dopiero tak późno, ale sesja to suka i zjada mi życie, niszczy oczy i w ogóle robi źle. A komentarz chciałam zobaczyć, żeby wszyscy wiedzieli, że jestem z Ciebie dumna^^. Teraz tylko czekać kolejne DŁUGO zanim coś się wyjaśni. Nienawidzę i uwielbiam zarazem :P. Do następnego :*.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, dziękuję za komentarz i betę :* cieszę się, że rozdział podwyższył poziom, starałam się :'D
      Trzymam za Ciebie kciuki na sesji! :3

      Do napisania!

      Usuń