Lokaj skłonił się, kładąc dłoń na
piersi. Mai wyszła z jadalni i ruszyła po schodach na drugie piętro, gdzie
znajdowała się biblioteka. Było to ogromne pomieszczenie z bardzo bogatym
zbiorem książek wszelkiego rodzaju, od naukowych, przez słowniki, aż po gorące
romansidła. Dziewczyna lubowała się zaś w książkach psychologicznych i kryminałach.
Otworzyła
drzwi i pomyślała, że w końcu naprawdę jest w domu. Czuła się bezpiecznie wśród
książek, które dawały jej ukojenie i pozwalały zapomnieć o tym całym
szaleństwie.
Kluczyła
między regałami aż ukazał jej się jej mały raj. Na wprost niej znajdowało się
duże okno z szerokim parapetem, na którym lubiła siadać w lecie. Po lewej
tronie był kominek gazowy, a przy nim niewielki stolik i duży, wygodny, puchaty
fotel o głębokiej bordowej barwie.
Skierowała
się do swojego ulubionego regału, gdzie trzymała książki, które właśnie
czytała, chciała przeczytać w przyszłości lub te, które zajęły specjalne
miejsce w jej sercu. Wyjęła romans, który zaczęła poprzedniego dnia. Przekonywała
się powoli do tego gatunku. Odkręciła gaz w kominku i zapaliła go. Buchnął
przyjemny, ciepły płomień, który rozjaśnił pomieszczenie, jakby witając ją po
całodniowej rozłące.
Mai
rozsiadła się w fotelu i zagłębiła w lekturze. Opowiadała o upadłym aniele,
który zszedł na ziemię z zamiarem zniszczenia świata, lecz zakochał się w
pewnej ludzkiej dziewczynie. Ta, nie znając jego sekretu, początkowo odtrącała
nieznajomego, lecz po pewnym czasie zaczęła coś do niego czuć aż w końcu również
się zakochała. Musieli się jednak zmagać z niebezpieczeństwem, gdyż „biali”
aniołowie szukali upadłego brata, by sprawić, że odpokutuje za swoje grzechy
lub go zabić.
Właśnie
czytała moment, gdy aniołowie znaleźli głównego bohatera i na oczach jego
ukochanej porwali go i odlecieli, gdy nagle tuż za nią rozległ się głos:
-
Panienko, jest już po północy. Czas kłaść się spać – Sebastian uśmiechnął się
lekko.
Mai
zamarła, a jej serce przyspieszyło. Dawno nie dała się tak podejść. Była to
jedna z ich „walk”. Dziewczyna miała niezwykłą intuicję i praktycznie zawsze
udawało jej się wyczuć obecność lokaja. Jednak teraz była zbyt pochłonięta
książką, by zauważyć, że wszedł do pokoju.
Włożyła
zakładkę i zamknęła książkę, próbując uspokoić swoje serce. Wstała i odłożyła tomik
na półkę. Potem odwróciła się w stronę Sebastiana i rzuciła mu zimne spojrzenie
mówiące „pożałujesz tego, demonie”. Zadowolony z siebie, zadrżał z
podekscytowania. Mai wyszła z biblioteki, zmierzając w stronę łazienki piętro
niżej.
Lokaj patrzył za nią. Napawała go
pożądaniem i głodem. Jej wyjątkowy duch i osobowość kusiły go każdego dnia.
Chciał móc już ją pożreć. Ale nie… cierpliwość popłaca… Pamiętał dzień, w którym
się z nią związał. Nigdy go nie zapomni. Po długich latach poszukiwań znalazł
duszę, która mogła go n a p r a w d ę nasycić.
Miała wtedy
piętnaście lat. Dziecko z bogatej rodziny, niczego jej nie brakowało, była
szczęśliwa. Miała kochających rodziców i starszego brata, który miał przejąć po
ojcu firmę produkującą zaawansowane technologicznie gadżety.
Pewnego dnia, gdy wracała ze
szkoły, podjechał jakiś samochód i czyjeś silne ręce wciągnęły ją do środka. Została porwana do walk. Ją i kilkanaście
innych dzieci trzymano gdzieś poza miastem, w zamkniętym betonowym budynku w
lesie, sięgającym głęboko w głąb ziemi.. Trenowało się tam dzieci na
bezlitosnych zabójców, by były rozrywką dla bogaczy. Kiedy jej rodzice przyszli
jej na pomoc, zabito ich na miejscu. Nie widziała tego. Ale pokazali jej ich
ciała. Mai popadła w otępienie, nic ją nie obchodziło. Ćwiczyła, aż w końcu stała się jedną z najlepszych
zabójczyń. Trenowała do upadłego, jednak nie po to, by walczyć, ale by stać się
wystarczająco silną, by móc się zemścić.
Wygrywała każdą walkę, wszyscy na nią stawiali, często miliony. Codziennie
ich bito, faszerowano narkotykami. Były przypadki, że gwałcono młode
dziewczęta, jednak jej nie tykano. Zabiła dwóch mężczyzn, którzy próbowali
szczęścia. Spodobały im się jej długie, piękne czarne włosy. Od tamtej pory
bała się dotyku innej osoby.
Trwała w swoim postanowieniu
zemsty przez kolejne miesiące, coraz zacieklej dążąc do celu. Stała się zimna,
cicha, nieprzewidywalna i agresywna. Wszystko szło tak jak planowała. Do czasu,
gdy rok od jej porwania do ich grona dołączyła nowa grupka dzieci, by zastąpić
te, które ginęły podczas walk. Jednym z nich był jej brat. Rzadko
sprowadzano dzieci starsze niż trzynaście lat. Jej brat miał wtedy osiemnaście.
Wyglądał inaczej. Zmienił się, zmężniał. Ale patrzył na nią z dziką radością i
ulgą. Przełamało to kamienne oblicze dziewczyny. Dowiedziała się, że brat
szukał jej cały ten czas, aż mu się w końcu udało. Mai kazała mu uciekać, lecz
się nie zgodził. Został przydzielony do grupy podstawowej. Dziewczyna nie mogła
patrzeć jak był bity i dręczony. Podupadła na duchu. Przegrywała kolejne walki.
Nie chciała jeść ani pić, choć jedzenie dostawali raz dziennie. Było widać jej
wszystkie kości.
Aż w końcu nadeszło to, czego
tak bardzo się bała. Zmuszono ją do walki z bratem. Trybuny były pełne, wszyscy
trzęśli się z podekscytowania. Stali na betonowym podwyższeniu ,
mierząc do siebie ze sztyletów. Był wychudzony, miał niezdrowo bladą twarz i
smutne, bardzo smutne oczy. Byli bardzo do siebie podobni. Widziała w jego
oczach odbicie samej siebie. Nie mogła tego znieść. Wyprostowała się i rzuciła
swój sztylet, mimo że znała tego konsekwencje. Karą za poddanie się była śmierć. Wolała zginąć niż walczyć z
bratem. Dwóch mężczyzn zabrało ją do innego pomieszczenia. Bili ją,
wrzeszczeli, że ją zabiją, jeśli nie wróci walczyć. Nie odpowiadała, a oni bili
ją dalej. Po pewnym czasie dali jej spokój. Ale w zamian przywlekli jej brata.
Był ciężko ranny. Mai patrzyła jak ledwo oddycha. Cały zakrwawiony, żebra
sterczały mu pod dziwnymi kątami. Chciała mu pomóc, ale przykuli ją do ściany.
Patrzyła jak podrzynają mu gardło. Wtedy pękła. Zaczęła wrzeszczeć jak opętana,
szarpać się zdzierając skórę do krwi. Chciała ich wszystkich pozabijać,
torturować, aż będą ją błagali o śmierć.
Chcąc ją uciszyć, bili ją. Mówili, że gdyby walczyła, on by żył. Tłukli
ją, aż straciła przytomność. Czuła jak uchodzi z niej życie. Jak krew coraz
słabiej pulsuje jej w uszach.
Temu wszystkiemu przyglądał się Sebastian. Wytropił ją i odnalazł.
Obserwował ją od miesiąca. Czekał na swoją chwilę. Na tą wyjątkową duszę.
Mroczną, pełną gniewu i bólu, lecz nieskazitelnie czystą. Przeźroczystą. Duszę,
którą chciał posiąść za wszelką cenę. Pilnował jej. Wiedział, że jeśli spuści
ją z oczu, ktoś w końcu po nią przyjdzie i zabierze mu posiłek jego życia.
Posiłek, który mógł przebić smak duszy, którą zabrał swojemu panu, dawno, dawno
temu.
Kiedy dziewczyna zemdlała,
wiedział, że już czas…
- Pomogę ci się uwolnić…
zemścić… - sączył truciznę w jej umysł.
- Kim jesteś? – spytała słabo.
- Jestem tym, który sprawi, że
pomścisz rodzinę… odzyskasz wolność, dumę, życie… musisz tylko oddać mi swoją
duszę. – szeptał. Musiał się spieszyć.
- Zgoda – odparła mocno bez
wahania.
Poświęciłaby wszystko, by zniszczyć tych ludzi i organizację, która
rozwijała ten biznes. I o to mu chodziło.
Demon uśmiechnął się szeroko.
- Więc od dzisiaj będę na każde twoje wezwanie, moja pani. Lecz kiedy
dokonasz już swojej zemsty, twoja dusza będzie należała do mnie…
Sebastian
otrząsnął się lekko. Ruszył do sypialni swojej pani, wciąż zamyślony, by
przyszykować piżamę, łóżko i rozłożyć parawan, by mogła się przebrać bez
obnażania się przed nim. Służył jej już 3 lata i patrzył jak dojrzewa...
Wyrosła na piękną kobietę z jeszcze piękniejszą duszą…
Mniam :3 Coraz bardziej mi się podoba, tylko czemu tak krótko? :(
OdpowiedzUsuńRzuciło mi się w oczy: tronę zakiast stronę i siny zamiast silny :P
Chcę więcej. Nie wien czemu, alw to krótkie zdanie "musiał sie spieszyć. " jakoś mnie poruszyło xD Nje wiem, czemu akurat to, ale ja w ogóle jestem dziwna. W każdym razie, czekam na więcej z niecierpliwością. Dużo weny! :)
Dziękuję ^^
UsuńMyślałam, że ten rozdział jest strasznie długi... muszę nad tym popracować x3 dziękuję za czujność!
Ej, powiedz mi jakieś miałaś pomysły po tamtym zdaniu w mojej notce. Chcem wiedzieć <3
UsuńUwierz, różne rzyczy mi przychodziły do głowy .-.
UsuńPierwsze to było, czy ona jest w ciąży po tamtym "incydencie" z końca 1 tomu, potem, czy nie zapadła na jakąś ciężką chorobę, czy coś w tym stylu, że oszalała, czy coś w tym stylu x3
Hahahaha! Szkoda, że nie wrobiłam ją w dziecko, to byłoby niezłe xDD
UsuńEj, ale ciekawe pomysły ^^
No chyba nie XDD Toż to byłby Skandal! Ale rozwiałaś moje wariactwo, dziękuję!! ^^
UsuńAaaachaaaa, więc to taaaak :D
OdpowiedzUsuńDobry pomysł. Teraz to normalnie strach być normalnym i pozbawionym zalet O.O Szary, przeciętny człowiek jest przeznaczony do zapełniania luk w systemach, a reszta się z niego wyłamuje.
Biedna Mei... z kolei tu odzywa się moje zboczenie zawodowe: krwotoki wewnętrzne, pęknięte i zmiażdżone narządy wewnętrzne były przyczyną śmierci...
No, no zaciekawiłaś mnie :3
OdpowiedzUsuńCzyżby była wzmianka o Cielu?
Bardzo podoba mi się twój styl pisania :) Lecę do kolejnego rozdziału