16 lut 2015

IV

                Mai stała w łazience owinięta ręcznikiem. Pochylała się lekko nad lustrem i wyciągała ciemną soczewkę z lewego oka. Zakładała ją, by ukryć znak kontraktu. Dzięki temu nie musiała go zasłaniać włosami lub okularami, a Sebastian mógł ją znaleźć zawsze i wszędzie. Przeglądała się znakowi przez chwilę, zamyślając się. Po chwili otrząsnęła się jednak i zaczęła szykować do kąpieli.
                Rozplątała warkocz, zdjęła ręcznik i weszła pod prysznic. Ciepła woda rozluźniała zesztywniałe mięśnie. Zapach znajomego szamponu relaksował. Ten spokój skłaniał do przemyśleń. Przypominała sobie czasy, kiedy ścigała z nowo zaprzysiężonym demonem ludzi, którzy mogli stać za porywaniem dzieci do walk. Jednak na próżno. Niczego się nie dowiedzieli.
Po tygodniu wrócili do rezydencji. Kazała pozwalniać całą służbę, zmienić wystrój i uzbroić cały dom po zęby, by nic i nikt jej nigdy nie zaskoczyło. Sebastian przebudował jedną z dwóch sal balowych na nowoczesną strzelnicę i pokój ćwiczeń. Trenowała trzy razy w tygodniu do upadłego. Wywróciła całe życie do góry nogami. Próbując się zemścić, rozwiązywała wiele spraw, jednak nadal nie mogła znaleźć tego, czego szukała…
Potem zauważyła ją policja i biuro detektywistyczne. Zgadzając się na współpracę, dostała odznakę, oficjalne pozwolenie na posiadanie broni i dostęp do wszelkich baz danych, archiwów i dowodów, co było jej bardzo na rękę.
Przyzwyczaiła się już do takiego życia. Od trzech lat nic zbytnio się nie zmieniło. Może tylko ona sama.
Mai przerwała przemyślenia. Nie. O tym nie chciała myśleć. Wyszła spod prysznica i ponownie owinęła się ręcznikiem. Drugim wytarła włosy i ponownie splotła je w warkocz. Od kilku lat nikt nie widział jej w rozpuszczonej fryzurze. Tak samo jak nikt jej nie dotykał. Ta trauma została wyryta w jej pamięci. Nawet Sebastian mógł ją dotknąć tylko w sprawach zagrożenia życia. W innej sytuacji takie zbliżenia były niedopuszczalne.
Ponownie otrząsając się z myśli, wyszła z łazienki i otworzyła drzwi do swojego pokoju. Sebastian ukłonił się z lekkim uśmiechem i bez słowa podał jej piżamę. Dziewczyna wzięła ją i weszła za parawan. Był z bordowego, nieprzeźroczystego woskowanego papieru. Sięgał jej do szyi. Lokaj lokajem, ale nie zamierzała mu się pokazywać nago. Mógł być sobie demonem, ale nadal był przede wszystkim facetem.
Przebrała się szybko i podała lokajowi ręcznik. Ten pokłonił się lekko i podał jej na tacce szklankę z czerwonym sokiem i talerzykiem z małą, białą tabletką. Mai skrzywiła się lekko. Ostatnio mocno osłabła, a kilka dni temu prawie zemdlała. Objawy anemii. Od tamtej pory Sebastian wmuszał w nią sok żurawinowy, tabletki i potrawy z dużą ilością witamin i żelaza, co ją irytowało. Nie lubiła nowych smaków.
Teraz jednak bez słowa wzięła do ust tabletkę i popiła sokiem. Odłożyła pustą szklankę i poszła umyć zęby. Gdy wróciła, lokaj stał w tym samym miejscu, ale już bez tacy i ręcznika. Zamiast tego, trzymał w ręku jej laptopa i grubą książkę, którą trzymała pod poduszką. Mai uwielbiała siedzieć po nocach, ale demon skutecznie jej to uniemożliwiał.  
                Lekko zawiedziona położyła się na łóżku i opatuliła kołdrą. Sebastian przykrył ją jeszcze kocem i zgasił światło.
                - Dobranoc, moja pani. Wyśpij się, jutro będzie ciężki dzień. – powiedział cicho i wyszedł zamykając za sobą drzwi.  
                Mai westchnęła w odpowiedzi. Chciała mieć kilka dni odpoczynku. Była już tym wszystkim zmęczona. I z tą myślą zasnęła.

                Sebastian zamknął cicho drzwi do sypialni swojej pani. Potem ruszył w głąb korytarza i wszedł do ostatniego pokoju po lewej stronie. Tam mieszkał. Wykonał wszystkie zadania, kiedy Mai nie było w domu, więc teraz nie miał wolne.
                Wyjął kieszonkowy zegarek zza poły marynarki i zerknął na godzinę. Pierwsza czterdzieści dwa. O godzinie trzeciej trzydzieści wróci do pokoju dziewczyny, by sprawdzić, czy śpi. Mai miewała straszne koszmary. I choć nigdy nie krzyknęła ani nie zapłakała, lokaj widział jej pusty wyraz oczu i pobladłą twarz. Potem nigdy nie mogła zasnąć, czasem przez kilka dni. Tak więc Sebastian codziennie sprawdzał, czy jego pani się nie obudziła. Jeśli tak się stało, siedział przy niej, czasem coś cicho nucił aż zaśnie. I choć nigdy go o to nie prosiła, uważał to za swój obowiązek. Oboje nigdy nic na ten temat nie mówiła. Jakby taka sytuacja nigdy nie miała miejsca. Im obojgu taki stan rzeczy odpowiadał. Lokaj nie musiał przyznawać się przed samym sobą, że wykazuje jakieś zaangażowanie wobec tej dziewczyny, a ona, że ma koszmary, przez które nie może normalnie funkcjonować. Często też nie pamiętała tego, że w ogóle przy niej był. To z kolei wywoływało u demona mieszane odczucia.
                Teraz Sebastian ruszył w stronę biblioteki. Sam zapełnił wiele półek. Tak jak jego pani, uwielbiał czytać. Choć może w jego wypadku było to dość wyolbrzymione określenie. Dla niego była to po prostu chwila spokoju.
Usiadł w fotelu przy wciąż palącym się kominku i wziął romans, który Mai czytała nim jej przeszkodził. Był ciekawy, dlaczego sięgnęła po tę właśnie lekturę. Upadli aniołowie, łowcy, dziecięce zauroczenie. Nie wątpił, że istnieje wiele lepszych książek tego gatunku, ale ona kazała mu znaleźć ten konkretny tytuł. Mimo że tego nie okazywała, była bardzo podekscytowana, gdy jej ją przyniósł. Dziwne.
 Czytał i z każdym kolejnym wersetem był coraz bardziej rozbawiony. Miłość. Taka błaha rzecz, a sprawia, że wybuchają wojny, ludzie popełniają samobójstwa lub robią inne głupoty. Żałosne. Cieszył się, że jego pani nie była na tyle głupia, by się zakochać. Ją też to brzydziło. Kolejny powód, by zostawić ją trochę dłużej przy życiu.
Sebastian z lekko kpiącym wyrazem twarzy odłożył książkę na półkę. Zerknął na zegarek. Dwadzieścia siedem minut po trzeciej. Wyszedł z biblioteki i stanął przed sypialnią dziewczyny. Uchylił bezszelestnie drzwi i zajrzał do środka.
Mai siedziała wyprostowana jak struna, wpatrując się tępo w ścianę. Kiedy wszedł do środka, spojrzała na niego. Jej duże oczy wydawały się jeszcze większe, ale teraz były puste. Patrzyła na lokaja, nie widząc go.
Ten podszedł do dziewczyny i usiadł na skraju łózka. Nawet nie drgnęła.
- Proszę się położyć, panienko. Musi się panienka wyspać, jutro czeka panią dużo pracy – powiedział łagodnie. Zero reakcji.
Sebastian westchnął cicho. Mai dawno już nie miała koszmarów i lokaj myślał, że powoli z tego wyrasta. Najwyraźniej się mylił.
- Pani wybaczy – szepnął i starając się nie dotknąć jej skóry,  delikatnie pchnął ją na poduszki. Opadła na nie niczym szmaciana laleczka.
Lokaj przykrył ją kołdrą po szyję. Po chwili dziewczyna zamknęła oczy i przewróciła się na bok, twarzą do niego, podsuwając kolana pod brodę.  Wtedy Sebastian zaczął nucić łagodną melodię. Nie była to kołysanka, ale koiła nerwy i zawsze usypiała dziewczynę. Tak jak myślał, po kilkunastu minutach Mai zasnęła kamiennym snem.
Chciał już wstać i wyjść, jednak poczuł, że coś go ciągnie. Zerknął w dół i zobaczył, że jego pani trzyma go za rękaw marynarki. Nawet nie zauważył, że tak zasnęła. Uśmiechnął się pod nosem i delikatnie uwolnił się z uchwytu dziewczyny.

- Śpij dobrze, moja pani – szepnął i wyszedł. 


~~*~~

Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodoba :) Starałam się by był trochę dłuższy, choć  nie wiem, czy tak wyszło xD  Myślę, że teraz rozdziały będą mniej więcej takiej długości. Nie mogę za szybko ujawnić akcji, hehe ^^ 

7 komentarzy:

  1. Dla mnie za krótki, chcę więcej :3
    W jednym miejscu było "nie", którego być nie powinno. W jedynym pisałaś, że oboje coś robili, ale pod koniec zdania jest czasownik w liczbie pojedynczej. Poza tym "nowo zaprzysiezonyn" brzmi tak, jakby to nie był jej pierwszy demon. Jeżeli jednak jest pierwszy to chyba bardziej pasowałoby "świeżo". I jeszcze jedno - pisałaś, że po koszmarze nie mogła zasnąć przez kilka dni, a potem, że tak jak Seba myślał, zasnęła :P
    Poza tym, jak zawsze bisko. Mam wrażenie, że nawet jakbyś mi tu zaserwowała 2p stron to byłoby mi mało, bo nieprzeciętnie płynnie się czyta i bardzo wciąga. Czekam na kolejną część. I jutro zapraszam do mnie na lepienie bałwana :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam bałwany xD
      Dziękuję, że jesteś czujna :D Z tymi koszmarami, to było, że CZASEM nie mogła zasnąć :P
      Sama miewam koszmarki i nie zawsze są takie straszne. Chciałam, by było tak jakoś bardziej realistycznie ^^
      I postaram się pousuwać wszystkie błędy ^^

      Usuń
  2. Najbardziej jestem ciekawa charakteru głównej bohaterki :D Zdaje się perfidnie olewać Sebe, dlatego aż mną trzęsie na samą myśl jak będą wyglądać ich relacje. Masz miły, przejrzysty styl pisania, jednak notki, rzeczywiście są krótkie. Człowiek zaczyna się wciagać, a tu TA DAM, na ciąg dalszy musisz poczekać xD Życzę weny i pozdrawiam cieplutko ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo! ^^
      Przepraszam za długość notek, ale sama jestem strasznie podekscytowana i nie chcę od razu odsłaniać wszystkich kart x3
      I dziękuję za opinię :) Bardzo się cieszę, że komuś podobają się moje historie. Zabieram się więc za pisanie! ^^

      Usuń
    2. Żeby ich nie odsłaniać, rób tak jak ja robiłam, zanim wyrobiłam w sobie odrobinę cierpliwości względem własnych tekstów. Napisz to, co chcesz, wyrzuć z siebie cały ukryty sekret, a potem po prostu zapisz go w osobnym pliku i skorzystaj z niego, kiedy uznasz, że nadszedł właściwy moment. Ostatnia notka pierwszego tomu Róży powstała własnie w taki sposób xD Scena leżała sobie nietknięta przez miesiąc, czekając na jej czas.
      No bo czemu nie spisać wszystkiego skoro ma się wenę, nie? :P

      Usuń
    3. Ukryty sekret... Jezu, jestem bardziej zmęczona, niż mi się zdawało. No, ale wiesz o co chodzi xD
      Ach, no i zapraszam na kolejną część, żeby ten komentarz nie był tak bardzo pozbawiony sensu :P

      Usuń
    4. Rozumiem, rozumiem ^^ I dziękuję za radę. Nie wiem, czy zadziała to w moim przypadku, gdyż ten "sekret" jest na tyle skomplikowany, że zrobi się z tego kilka, jeśli nie kilkanaście rozdziałów xD I to dłuższych!! :P
      Ale spróbuję, zobaczymy ^^

      Usuń