2 mar 2015

VI


                Mai zmarszczyła lekko czoło.
                - Mówisz, że chce mnie zabić? – upewniła się.
                - Nie wiem, czy on, czy jego wspólnicy, ale chce twojej śmierci – powiedział Leo. Patrzył na dziewczynę i wiercił się na fotelu.
                - Hmmm… - mruknęła biorąc filiżankę i upiła łyk herbaty.
Mężczyzna patrzył na nią z niedowierzaniem.
                - Mai, ktoś może w tej chwili planować twoją śmierć, a ty się tym nawet nie przejęłaś? – spytał.                   
                Rzuciła mu przeszywające spojrzenie znad krawędzi filiżanki, aż ten odwrócił wzrok.
                - Po prostu analizuję sytuację – mruknęła – Nie ma sensu wpadać w panikę.
                - Ale…
                - Słuchaj – zaczęła, odkładając naczynie na podkładkę – Wiem, że dla ciebie to coś strasznego, ale ja jestem do tego przyzwyczajona.
               Leo patrzył na nią z niedowierzaniem. Westchnęła.
               - W ciągu ostatnich trzech lat przeprowadzono siedem prób zamordowania mnie – powiedziała wypranym z emocji głosem.
               - Jak… czemu?! – uniósł się. 
               Leo był wrażliwym, miłym facetem, który przejmował się innymi. Czasem to robiło się męczące. Tak jak w tej chwili.
               Mai znowu westchnęła.
               - Jestem właścicielką jednej z najbardziej wpływowej firmy na rynku. Jak zdążyłeś już pewnie zauważyć, pieniędzy również mi nie brakuje. Zawsze znajdą się ludzie, którzy chcą mieć to wszystko dla siebie – tłumaczyła.
                Była to mieszanka prawdy i kłamstwa. Nie chciała, by dowiedział się o jej przeszłości. Nikt o niej nie wiedział. Gdy wróciła, rozgłaszała, że prawie nic nie pamięta. Że została porwana i cały czas trzymano ją w zamkniętym pomieszczeniu. Jej brat pomógł jej uciec, ale sam przy tym zginął. Media połknęły historyjkę, a nikt nie drążył głębiej. Sprawców nie znaleziono, sprawa została umorzona. Chciała, by tak pozostało. Nikt nie mógł odkryć, że organizacja, która zabiła jej rodzinę próbuje ją uciszyć. A w końcu Leo to śledczy. Mógł coś podejrzewać.
               Teraz przeczesał ręką włosy i spojrzał na dziewczynę. On znał ją najlepiej ze wszystkich z biura, mimo że wciąż było to bardzo niewiele. Pracowali ze sobą ponad pół roku i wiedział, na co ją stać. Jednak w tej chwili nie dowierzał jej słowom.
               - Masz dziewiętnaście lat… Jak ty... Jak przeżyłaś? – spytał. Spojrzała mu w oczy. Jakby tłumaczyła dziecku, że dla kogoś dorosłego to nic wielkiego.
               - Mam swoje sposoby. A jeśli już o tym mowa… - urwała i nacisnęła guzik wbudowany w poręcz fotela. Po chwili do pomieszczenia wszedł Sebastian. Mężczyzna wpatrywał się w niego intensywnie. 
                - W czym mogę służyć, pani? – spytał kłaniając się lekko.
                - Kod piąty – powiedziała. Lokaj zerknął kątem oka na Leo i ponownie się skłonił.
                - Tak, moja pani.
                Wyszedł z pokoju. Śledczy spojrzał na Mai pytająco. Zignorowała go i podeszła do okna. Na dworze panowała zamieć.
                - Jak tu przyjechałeś? – spytała.
                - Taksówką – odparł – A co?
                - W taką pogodę nie wrócisz do domu – odparła.
                - Jak to?! – wykrzyknął i podszedł do niej. Na zewnątrz panowała zamieć. Drzewa uginały się od wiatru, a śnieg zasypywał drogi.
                Gdy Leo zobaczył, co się dzieje westchnął cicho.
                - Możesz zostać tu na noc – zaproponowała dziewczyna – Na terenie posiadłości jest kilka pokojów gościnnych, ubrania na zmianę też się pewnie znajdą.
                - Przepraszam za kłopot – powiedział zmieszany – Jeśli bym mógł, to chętnie zostanę.
Mai kiwnęła głową. Zapadła cisza. Po chwili jednak Leo znów się odezwał:
                - Nie wiedziałem, że żyjesz w takim miejscu. Znałem adres, ale kiedy to zobaczyłem… szczerze, zatkało mnie – zaśmiał się nerwowo – Mieszkasz tu sama?
                - Z Sebastianem – odparła.
                 Śledczy przyglądał jej się przez chwilę. Z jej twarzy nie dało się wyczytać żadnych emocji. Usiadła z powrotem na fotelu, a Leo poszedł jej śladem.
                - To twój… służący? – spytał.
                - Lokaj, kamerdyner, służący… - odparła cicho ponownie sięgając po filiżankę z herbatą.  Mężczyzna patrzył na nią wyczekująco. Mai wywróciła oczami.
                - Nie. Nic mnie z nim nie łączy – odparła. Czuła się jak na przesłuchaniu.
                Dość często padały podejrzenia, że coś między nimi jest. W końcu w dzisiejszych czasach nie często spotykało się kamerdynerów. W dodatku mieszkała z nim sama. Jednak dziewczyna skutecznie ukrócała plotki.
                Leo uniósł ręce w geście samoobrony.
                - Wybacz, nie pytałem. Zawsze z tobą jest, więc wiesz… Przepraszam – tłumaczył się.
                Prychnęła cicho w odpowiedzi. Znów zapadła cisza. Mężczyzna przetarł twarz dłonią. Widać było, że jest zestresowany.
                - Jak mam teraz spojrzeć w oczy szefowi? – mruknął do siebie po dłuższej chwili.
                - Normalnie – odparła Mai dopijając herbatę.
                - Nie mogę zachowywać się normalnie, kiedy wiem, że spiskuje, by zabić moją partnerkę! – wykrzyknął. Dziewczyna zmarszczyła brwi. Głośny człowiek.
                - Mówiłam, nie panikuj. Umiem zadbać o siebie. Ty masz się zachowywać jakbyś nic nie wiedział.
                - Ale…
                - Żadnych ale – ucięła – Teraz znamy jego zamiary. Jeśli dowie się, że odkryliśmy jego spisek, przełoży wszystko na nie wiadomo kiedy i wtedy zniszczy cały mój plan. Masz nie pisnąć ani słowa – dodała dobitnie.
                Leo zadrżał lekko. Nigdy nie słyszał, by mówiła tak twardo. Jakby wiedziała, co chce osiągnąć i zrobi wszystko, by to dostać.
                - Racja… wybacz. Zapomniałem się.  – odparł cicho.
                Nie dostał odpowiedzi. Z Mai nie dało się gawędzić o niczym. Siedzieli więc w ciszy kończąc napoje i czekali na to, co się wydarzy. Nagle do pokoju wszedł Sebastian.
                -  Pani, wszystko gotowe. Panie Stones, panienko, zapraszam do jadalni na kolację – powiedział i skłonił się.
               Dziewczyna wstała, a zmieszany Leo poszedł jej śladem. Lokaj otworzył przed nimi drzwi i odsunął krzesło najpierw Mai, a potem śledczemu.
               - Dziś przygotowałem Tagliatellę z łososiem, do tego świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy, a na deser pralinowy tort bezowy z truskawkami. Życzę smacznego – powiedział i skłonił się.
               - Deser? Na kolację? – zdziwił się mężczyzna.
               Sebastian uśmiechnął się lekko.
               - Panienka uwielbia słodycze, więc podaję deser do każdego posiłku – wyjaśnił, a Mai przeszyła go wzrokiem.
               Leo zachichotał.
               - Naprawdę? Nie widać tego po tobie – mruknął. On również został obrzucony lodowatym spojrzeniem. Wyglądało to dość strasznie, więc śledczy zajął się swoim posiłkiem, kończąc tym temat. Dziewczyna wiedziała, że demon powiedział to specjalnie. Musi go za to odpowiednio ukarać.

               Po kolacji Sebastian zaprowadził Leo do jego pokoju. Była to duża sypialnia z wielkim łóżkiem, kominkiem i stolikiem. Pokój utrzymano w odcieniach brązu i czerwieni, co nadawało mu przytulny wygląd. Oka były zasłonięte bordowymi kotarami. To wszystko wyglądało dość staroświecko, ale ze smakiem. Jedynie jasne gniazdka pojawiające się gdzieniegdzie na ścianach burzyły klimat, jakby przypominając, że jest dwudziesty pierwszy wiek.
               - Może się pan tutaj odświeżyć, pokój ma wbudowaną łazienkę – rzekł wskazując ręką drzwi po prawej stronie, koło łóżka - Wszelkie przybory i ubrania na zmianę znajdują się w środku. Biblioteka znajduje się naprzeciwko. Może pan swobodnie z niej korzystać. Ja również jestem na każde pana wezwanie. Wystarczy wcisnąć czerwony guzik, który jest wbudowany w ścianę po lewej stronie łóżka. Życzę miłego wieczoru – dodał i skłonił się.
               - Ee... dz-dziękuję – odparł śledczy i wszedł do środka.
               Lokaj wyszedł i skierował się do pokoju swojej pani. Dziewczyna leżała na łóżku i patrzyła na okno bawiąc się końcówką długiego warkocza.
               - Przygotowałeś wszystko? – spytała nie odwracając wzroku.
               - Owszem, tak jak panienka chciała – odparł.
               - Dobrze. Jaki masz plan? – spytała podnosząc się na rękach i opierając o zagłówek.
               - Jeśli panienka pozwoli, chciałbym, by panienka była cały czas przy mnie. Poprzednia ofiara została postrzelona, a ludzie nie umieją uniknąć kul – mówił.
               Jakby nie wiedziała. Skrzywiła się lekko na myśl, że Sebastian miał ją niańczyć. Jednak wiedziała, że miał rację.
               - Zgoda. Też mam pewien pomysł. Ofiara została postrzelona z odległości około dziesięciu metrów, co znaczy, że morderca musiał ją śledzić i zabić, kiedy była sama lub wiedział, gdzie chciała pójść i dopadł ją w drodze. Masz mi powiedzieć, kiedy wyczujesz jego obecność – rozkazała.
               - A co wtedy panienka zrobi, jeśli mogę spytać?
               - Nie ja, tylko ty. Ty udasz, że mnie gdzieś zostawiasz i odejdziesz tak, by nie mógł się złapać. Zaprowadzę go w jakieś miejsce, gdzie nie będzie cywili. Wtedy ty go złapiesz, zanim wykona ruch.
               Sebastian uśmiechnął się.
               - A jeśli panienka nie znajdzie takiego miejsca?
               Mai spojrzała na niego twardo.
               - Nie wierzysz we mnie? – spytała ironicznie.
               - Ależ oczywiście, że wierzę. Jesteś przecież moją drogą panią – powiedział kłaniając się nisko.
              Prychnęła.
              - Oczywiście. Przygotuj mi gorącą kąpiel – odparła, informując, że ma wyjść.
              - Tak, pani – skłonił się ponownie i wyszedł.
              Na korytarzu niemal wparł na Leo. Miał na sobie jeansy i błękitną koszulkę z długim rękawem. Jego wilgotne, zmierzwione jasne włosy nadawały mu młodzieńczego wyglądu. Jednak Sebastian widział przebijające przez koszulkę mięśnie i postawę jaką przyjmował. Mimo dość dziecinnego zachowania, nie było wątpliwości, że mężczyzna umie zadbać o swoje.
               Demon uśmiechnął się, widząc zaskoczoną minę śledczego.
               - W czym mogę pomóc, panie Stones? – spytał.
               - Em… właściwie, to szukałem pokoju Mai. Chciałbym z nią jeszcze porozmawiać – odparł.                Lokaj zaalarmowany, wskazał na drzwi, które przed chwilą zamknął.
               - Panienka mieszka tutaj. Mógł pan mnie wezwać, wskazałbym panu drogę.
               - Hmm… Cóż, następnym razem tak zrobię – odparł.
               Zachowanie Leo wydawało mu się lekko podejrzane. Skłonił się jednak i ruszył w stronę łazienki, by przyszykować kąpiel dla dziewczyny.
              W tym czasie mężczyzna zapukał do drzwi.
              - Em… Mai? Mogę wejść? – spytał.
              - Proszę – usłyszał odpowiedź.
               Widać, że dziewiętnastolatka szykowała się do kąpieli, gdyż stała w cienkim podkoszulku na ramiączkach, a na łóżku leżała bluzka, którą miała dziś na sobie. Leo zarumienił się i spojrzał w bok. Koszulka lekko prześwitywała, przez co czuł się zawstydzony.
              - Przepraszam, że przeszkadzam… ekhem… ale chciałbym jeszcze z tobą porozmawiać – mruknął starając się nie patrzyć na Mai.
              - Nie ma sprawy. O co chodzi?

~~*~~


Dzisiaj znowu trochę dłuższy rozdział ^^ Wiem, że dość późno, ale skończyły mi się ferie i mam mnóstwo nauki x.x Ale spokojnie, postaram się dodawać posty regularnie :3 Mam nadzieję, że ten Wam się spodoba! 

7 komentarzy:

  1. Na początek błędy:
    Przyszłości -przeszłości :p
    Pisnąć pary z ust - puścić, bo to zwiazek frazeologiczny :P
    Oka były zasłonięte - zjadlaś n xD
    Wbudowaną łazienkę - troche źle mi to brzmi, jakby łazienka była w ścianę wklejona. Wiadomo o co chodzi, ale kombinowalabym z jakimś innym określeniem chyba
    Który jest zbudowany - a tu powinno być wbudowany xD
    " Na korytarzu niemal wparł na Leo, który przechadzał się po korytarzu" - rozumiesz, do czego zmierzam? XD
    Zmierzwiona - zmierzwione
    Ostatnia wymiana zdań - za dużo wchodzenia, sunonim by się przydał.
    Jezu, brzmię jakbym się czepiała, ale nie miej mi za złe. To jest tak dobre, że chcę, by było całkowicie doskonałe <3
    Tersz będę umierać, czekając na Sebastiana nianczącego Mai. Ta sytuacja w kontekście ich stosunków ma tako niesamowity potencjał <3 a najlepsze jest to, że mam świadomość, iż całkowicie go wykorzystasz <3
    Rozdział był cudowny, ale dla mnie jak zwylle za krótki :P
    Mam nadzieję, że mimo obowiązków naskrobiesz coś w ciągu tygodnia. Powodzenia i pozdrawiam gorąco :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że czuwasz nade mną x3 Czasem word poprawia mi niektóre słowa, a ja czytając ich nie widzę; jestem wdzięczna, że Ty mi pomagasz :3
      Mam ostatnio niezłą wenę, więc napiszę pewnie parę rozdziałów; na pewno będzie jakiś jeszcze w tym tygodniu :)

      Usuń
  2. Przeczytałam już co prawda wczoraj, ale dopiero teraz udało mi się dorwać do kompa żeby wszystko podsumować.
    Koniec wolnego, znam ten ból :c Ogólnie zaintrygowała mnie postać Leo. Odnosze wrażenie, że gdzieś tam coś po cichaczu kombinuje, jednak to tylko moje wewnętrzne rozkminy :D Mimo wszystko mam nadzieję, że nie zginie zbyt szybko. W zasadzie rozdział faktycznie dłuższy, chociaż jak dla mnie to mogłobybyć napisane jeszcze drugie tyle xD
    Czekam na next, ściskam i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałabym rozdział z tydzień, gdyby był dłuższy xDD Muszę wszystko dokładnie formułować, by zgadzało się z tym, co zaplanowałam i staram się, by kazdy element był jak najbardziej realny. Trochę roboty z tym jest xD
      I ktoś zauważył Leo! :DD Yay!

      Usuń
    2. Też mi się widzi, że coś jest na rzeczy, ale poczekam. Wątek Seba -Mai pochłania mnie bez reszty xD

      Usuń
  3. Nie będę się czepiać długości rozdziałów ;3
    Rozkręcasz się, więc rozumiem :)
    Rozdział ogółem był ciekawy, niecierpliwie będę czekać na następny (sama też skonczylam ferie, tak też mam mało czasu na dokończenie rozdzialu)

    Czy mogłabym mieć do Ciebie pewną prośbę? Otóż, czy mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach? Bo gmail u mnie wariuje, telefon też, więc nijak mogę zerkać. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście :) Ja również czekam z nieciepliwością na nową notkę u Ciebie! ^^

      Usuń