-
Wszystko w porządku, panienko? – spytał Sebastian, odsuwając się od niej.
Nie
dotknął jej, ale i tak rzuciła mu zimne spojrzenie. Zaraz jednak o nim zapomniała,
gdy zobaczyła, że śledczy leży na bruku, a pod nim rośnie kałuża krwi.
- Leo –
szepnęła i doskoczyła do mężczyzny.
Był
nieprzytomny. Kula przeszła tuż obok serca. Rzężący oddech wskazywał, że przebiła
mu płuco. Mai przycisnęła dłoń do rany, by się nie wykrwawił.
- Dzwoń
na pogotowie – rzuciła do lokaja.
Ten
skłonił się i wyciągnął z kieszeni komórkę. W czasie, gdy rozmawiał, dziewczyna
starała się przytrzymać Stones’a przy życiu, przeklinając w myślach.
Kiedy
przyjechała karetka, sanitariusze założyli specjalny opatrunek i wzięli Leo na
nosze. Mai patrzyła jak go zabierają. Gdy zniknęli za rogiem, dalej się nie
ruszyła.
-
Panienko…? – odezwał się Sebastian po dłuższej chwili.
-
Wiedziałeś o napastniku.
To nie
było pytanie. A lokaj nie zaprzeczył. Tego było za wiele. Przesadził.
Dziewczyna podeszła do niego i wymierzyła mu siarczysty policzek zostawiając smugę
krwi śledczego.
Demon
stał osłupiały. Uderzyła go. Mai go uderzyła. Nigdy z własnej woli go nie
dotknęła. Nigdy nie pokazała wprost, że jest zła.
Cios
nie mógł go zaboleć. Zresztą, nie musiała użyć siły. Liczył się sam fakt. Nawet
nie drgnął, ale coś poczuł. Coś mrocznego, nieprzyjemnego, co zagnieździło się
gdzieś w jego piersi. Żal? Nienawiść? Wstyd? … Smutek?
-
Rozkazuję ci znaleźć napastnika i przyprowadzić go do mnie. I jeśli jeszcze raz
zrobisz coś takiego, to przysięgam, że gorzko pożałujesz – szepnęła jego pani i
minęła go.
Znowu.
Nigdy nie użyła tych słów. Nie rozkazywała mu wprost. Zawiódł. Bez słowa
zniknął, zostawiając dziewczynę samą na parkingu.
Po
około minucie przyjechał radiowóz. Wyhamował gwałtownie przed Mai. Z auta
wyskoczyli jej znajomi z biura. Gdy zobaczyli ją całą we krwi, podbiegli
szybko. Słyszeli, że Leo został postrzelony. Nie odpowiadała. Była zła. Nie
słuchała, co do niej mówią. Nie interesowało jej to.
- Zabierzcie
mnie stąd – powiedziała po prostu. Część z nich została na miejscu, by zbadać
okolicę, a dwoje znajomych zawieźli ją do szpitala, choć o to nie prosiła. Tam
umyła się i ogarnęła myśli.
Stała
przed przeszkloną ścianą do pokoju partnera i patrzyła, jak śpi pod cienką
kołdrą. Korytarz śmierdział chemikaliami, a jarzeniówki raniły jej oczy. Nie
chciała tu być. W momencie, gdy o tym pomyślała, podszedł do niej doktor. Był
to niewysoki, ciemnowłosy mężczyzna po czterdziestce z okularami na łańcuszku.
-
Przepraszam, kim pani jest? – spytał.
- Mai
Word. Pracujemy razem – odpowiedziała bez emocji, znowu odwracając się do
szyby.
-
Rozumiem. Jeśli pani chce, może pani wejść do środka. Jest pod wpływem leków
przeciwbólowych, ale może się obudzić.
Kiwnęła
głową, jednak nie ruszyła się. Lekarz odszedł. Zapadła cisza. Dziewczyna nie
czuła jak mija czas. Ile tak stała? Minutę? Kwadrans? Godzinę? Nie wiedziała.
Wtedy
Leo się obudził. Otworzył oczy i rozejrzał się dookoła. Potem zobaczył, że Mai
stoi na zewnątrz. Jego usta wyszeptały jej imię. Wołał ją. Weszła do pokoju i
usiadła obok łóżka. Jej twarz była jak maska. Bez emocji.
- Mai…
co się stało? Nic nie… nic nie pamiętam – mruknął.
-
Postrzelono cię – powiedziała zimno.
- Co?
Czemu?
- Z
mojej winy.
Śledczy
patrzył na nią osłupiały.
- Nie
gadaj bzdur.
- To
prawda. Od dawna ktoś mnie ściga, a ja wyszłam z tobą. Naraziłam cię na
niebezpieczeństwo. Napastnik miał mnie zdjąć. Stałeś mu jednak na drodze.
Dlatego teraz tu jesteś.
- To…
nie obwiniaj się, Mai – powiedział. – Żyję.
- Nie
dzięki mnie. Odpoczywaj, Leo – szepnęła i wyszła. Na korytarzu siedzieli
ludzie, którzy zabrali ją z parkingu.
-
Obudził się – powiedziała tylko i wyszła z budynku.
Parę
godzin później była przed rezydencją. Przeszła piechotą dobre piętnaście
kilometrów, było już ciemno. Była głodna i przemarznięta, ale jej to nie
obchodziło. Otworzyła kluczem furtkę, a potem drzwi. Zdjęła płaszcz, buty.
Wykonywała te czynności automatycznie, bez
zastanowienia. Weszła boso po
schodach. W pokoju przebrała się i stanęła koło łóżka. Co teraz?
Nagle
zobaczyła przed oczami scenę, gdy uderzyła Sebastiana w twarz. Osłupienie w
jego oczach. Bezużyteczny głupiec. W tym momencie usłyszała pukanie do drzwi.
- Pani,
przyprowadziłem napastnika – powiedział, nie otwierając.
- Zaprowadź
go do sali numer dziewięć i zostań tam – rozkazała.
Usłyszała
kroki, jak odchodził. Westchnęła i przetarła twarz. Zeszła na dół do kuchni i
wyciągnęła z lodówki kawałek ciasta. Zobaczyła, że woda w czajniku się gotuje. Lokaj
musiał go wstawić na gaz. Teraz wyciągnęła swój ulubiony, biały kubek i zalała
wrzątkiem torebkę herbaty rozgrzewającej. Na naczyniu pod wpływem temperatury
pojawiły się czarne zacieki. Wzięła talerzyk z deserem do drugiej ręki i
ruszyła na trzecie piętro. Gdy stanęła przed drzwiami z namalowaną czarną farbą
dziewiątką, te otworzyły się i stanął w nich Sebastian. Mai wyminęła go i
weszła do środka.
Było to
niezbyt duże pomieszczenie z wyłożonymi szarą pianką ścianami, drewnianym
stołem i dwoma krzesłami po środku. Na jednym z nich siedziała blondwłosa kobieta
przed trzydziestką. Patrzyła przerażona to na lokaja, to na nią. Dziewczyna
postawiła naczynia na stole i opadła na siedzenie. Odkroiła kawałek ciasta
widelcem i włożyła go do ust. Żując, czuła napięcie napastniczki. Siedziała
cicho, jednak nie spuszczała z nich oczu. Znała swoje położenie i zaakceptowała
je, czekając na ciąg dalszy wydarzeń,
- Nie
jesteś taka głupia – powiedziała nagle , patrząc na blondynkę.
Ta
spojrzała na nią zaskoczona. Miała zielone oczy i małe usta. Była nawet ładna.
Szkoda.
-
Słucham? – spytała dość niskim głosem.
-
Powiedziałam, że nie jesteś głupia. Jak się nazywasz?
Lokaj
chciał odpowiedzieć, jednak Mai, nie patrząc na niego, uniosła rękę, dając mu
znak, by zamilkł. Kobieta patrzyła jej przez chwilę w oczy, a potem wzdrygnęła
się i wbiła spojrzenie w blat.
- Kate
Michael – mruknęła.
-
Dobrze, Kate. Widzę, że wiesz, w jakiej sytuacji się znajdujesz – odparła,
wkładając kolejną porcję tortu do ust. – Masz szczęście, że cię jeszcze
potrzebuję.
- Do
czego? – spytała Kate. Dziewczyna upiła łyk herbaty.
- Kto
cię zatrudnił? – Kate zamrugała zaskoczona. – Tak, wiem, że jesteś agentem do
wynajęcia. O ile się nie mylę, to miało być twoje pierwsze zabójstwo.
-
Prawda…
- Więc?
- Nie
wiem… naprawdę. Dostałam list z dokładnymi danymi i połową nagrody. Tak więc
poszłam tam, gdzie mi kazano i czekałam. Ale spudłowałam – spojrzała na
Sebastiana. – Przez niego. Kiedy chciałam uciec, złapał mnie.
- Hmm…
i co ci powiedział, że tak potulnie odpowiadasz? – spytała Mai.
- On… -
wzdrygnęła się. Potem spojrzała przerażona na dziewczynę. – Czy on… jest…
-
Człowiekiem? Nie. Ale to teraz nieważne. Bez mojego polecenia nic nie zrobi.
Wracając… wiesz coś jeszcze?
- Ja… w
kopercie było coś jeszcze.
- Niech
zgadnę: czarne, długie pióro?
- Tak…
Skąd? – spytała, ale dziewczyna ją uciszyła.
-
Sebastian – mruknęła.
Wokół
lokaja zaczął pojawiać się ciemny dym, a w powietrzu latały czarne pióra. Dziewiętnastolatka złapała jedno i wszystko wróciło do normy.
- Czy
wyglądało podobnie do tego?
Kate
była jak posąg. Patrzyła ze strachem to na demona, to na nią. Kiwnęła lekko
głową. Mai klasnęła w ręce.
- Tak
jak myślałam. Cóż, wybacz, ale nie mogę pozwolić ci żyć. Zadarłaś ze mną,
odgadłaś nasz sekret i działałaś pod dowództwem naszego wroga. A to wymaga
kary.
Kobieta
zaszlochała cicho. Kamerdyner podał jej kartkę papieru i długopis.
-
Napisz swoją ostatnią wolę, testament, co chcesz.
Płacząc
cicho, skrobała długopisem po papierze, zostawiając swoje ostatnie myśli
światu. Po chwili wyprostowała się.
-
Błagam, ja..
- Dość
– przerwała jej. Wzięła do ręki kartkę i podała ją Sebastianowi. Ten wyszedł z
pomieszczenia. Blondynka patrzyła na dziewczynę, gdy ta kończyła deser. Dopiła
do końca herbatę i wstała. Wyciągnęła z kieszeni małą fiokę z przeźroczystym
płynem. Potem wzięła naczynia i wyszła.
Następnego
dnia, Mai obudziła się dość późno. Była sobota, godzina dziesiąta. Poprzedniej
nocy przygotowywała rzeczy, które wykorzysta przy najbliższej konfrontacji. Sebastian
nie przyszedł jej obudzić. Od wczorajszego przesłuchania nie widziała go ani
razu. W końcu będzie musiał do niej przyjść.
Jak na
zawołanie, lokaj zapukał do drzwi.
-
Wejdź.
-
Witam, panienko. Przyniosłem panience śniadanie – oznajmił, kładąc jej stolik
na kolanach.
Dziewczyna
spojrzała na demona podejrzliwie. Ten uklęknął i spuścił głowę.
-
Chciałbym również prosić o wybaczenie. Moje wczorajsze zachowanie było nie do
pomyślenia.
- Wstań
– powiedziała po chwili ciszy. – Takie zachowanie wymaga kary.
- Wiem,
pani. Co mogę zrobić, by zadośćuczynić…
-
Podejdź – przerwała mu.
Kiedy
stanął przy łóżku, złapała go za krawat i przyciągnęła do siebie. Zaskoczony,
Sebastian pochylił się nad nią tak, że ich twarze dzieliło kilka centymetrów.
Mai wpatrywała się w jego oczy. Po chwili milczenia puściła materiał i odsunęła
się.
- Twoja
kara trwa już od dawna. Dłużej, niż myślisz – mruknęła i zaczęła jeść.
Lokaj
stał jeszcze przez chwilę nieruchomo, a potem skłonił się i wyszedł.
Co to
miało być? I co dziewczyna miała na myśli? Jej słowa wzbudziły niepokój w
demonie. Choć bardziej niż niepokój, odczuwał zainteresowanie. Sprawy
przyjmowały coraz ciekawszy obrót. Nie mógł doczekać się dzisiejszej nocy.
Wieczorem,
godzinę po kolacji, Mai napełniła niewielki plecak potrzebnymi rzeczami i
przebrała się w wygodne, nie krępujące ruchów ubrania. Potem zaczęła chować
broń w różne zakamarki. W nogawkę, do buta, we włosy… Gdy była gotowa, chwyciła
bluzę z kapturem i zarzuciła torbę na plecy. Zeszła na dół, gdzie już czekał na
nią Sebastian.
- Czy jest
panienka gotowa? – spytał.
Kiwnęła
głową. Zabawę czas zacząć.
~~*~~
Akcja zaczyna się rozkręcać :D Mam nadzieję, że rozdział Wam się spodobał ^^ Kolejne będą ciekawsze, więc wytrzymajcie, proszę.
Dziękuje również wszystkim za komentarze, które dostaję pod każdym postem. Bardzo mnie motywują i zachęcają do wymyślania coraz to ciekawszych wątków. *Ściska mocno* <3
No i znowu urywasz w takiej chwili! T^T
OdpowiedzUsuńAle to jest coraz... Bardziej ekscytujące! <3
Teraz tylko czekamy do piątku, uhu.
No i myslalam, że się pocałują! Ale wiem, że to malo prawdopodobne :< ale pozostają marzenia :3
Cudne!
Życzę weny do kolejnego rozdzialu!~
Heheszki, ja zła :D
UsuńSkończyłam specjalnie w tym momencie, bo kolejny rozdział będzie trochę dłuższą całością :3 Obiecuję, że nie będzie nudno! ^^
Ach, te romantyczne myśli :*
Tobie również dużo weny! I oby kolejny rozdział u Ciebie szybko się pojawił! :DD
No, będzie dluzszy! *zaciesz*
UsuńTaaa, wiem, jestem romantyczką xD
Nie wiem czemu, ale mój móżdżek coś sobie zapisał, że rozdział powinien się pojawić we wtorek (?). Zobaczymy jak mi pójdzie z pisaniem :3
Hehe, to duża zaleta ^^
UsuńOby! Będę czekać! ^^
'' Choć bardziej niż niepokój, odczuwał zaiterespwanie '' - w ostatnim wyrazie wkradły ci się literóweczki :*
OdpowiedzUsuńOgólnie nie wiem co mam ci zrobić za ponowne skończenie w takim momencie. Ale liczę na rekompensate w kolejnej notce :D
Matko, też byłam pewna, że go pocałuje. Ale nieee, musiałaś nas nakręcić i porzucić. Uf ;/
Czekam na next, pozdrawiam :)
Dziękuję za czujność, już poprawiłam :D
UsuńJestem mistrzynią w takich akcjach, nie martw się: będzie ich więcej! XD
Ach tak. Cała Mai, dokładnie tak, jak to sobie wyobrażałam. Kiedy przeczytałam, że chwyciła go za krawat, wiedziałam, jal to się skończy. Lubisz mnie katować :3
OdpowiedzUsuńZastanawiam się nad karą, którą zdaniem Mai odbywa Sebastian. Mam na ten temat juz nawet dwie teorie, ale na razie nie będę ich werbalizować. Mam tylko nadzieję, że iści się pierwsza z nich.
No i teraz weź człowieku czekaj do soboty xD no nic, dam radę. Mam nadzieję, że ten dłuższy rozdział da mi to, na co liczę :P
Ach, zapomniałabym
"Łapała" chyba miało być złapała :P
Życzę duuużo weny :*
Uwielbiam :*
UsuńMożesz napisać, jakie masz teorie? Jestem strasznie ciekawa, co myślisz! :D Nie widzę tego z perspektywy nic nie wiedzącego czytelnika i brakuje mi takich opinii x3
Błąd naprawiony :D
A ja czekam na rozdział u Ciebie! Nie mogę się doczekać skrzywdzonego Sebby'ego *^*
Niestety jeszcze loczekasz, bo nie zdążyłam nawet zacząć bety przrd zajęciami, a w domu będę po 20 :/
UsuńCo do teorii... Wolałbym zachować je dla siebie, żeby wpływać na proces twórczy :P ale jak już się okaże coś to Ci powiem, co sobie myślałam :P
Buu :< A byłam taka ciekawa T-T
UsuńAle cóż, życzę szybkiego powrotu i dużo weny! :3