Aaron
uśmiechnął się smutno.
-
Szkoda. Gdybyś kiedyś zmieniła zdanie i chciała ze mną zobaczyć taką bajkę, to
zawsze będę chętny – powiedział, chcąc rozluźnić atmosferę.
Jednak
Mai nie miała teraz humoru na żarty. Upiła łyk gorącej czekolady. Poczuła jak
przyjemne ciepło rozchodzi się po jej ciele, zabierając ze sobą cząstkę odrętwienia.
Chłopak
przyglądał jej się przez chwilę, po czym westchnął.
- Hej,
mała… głowa do góry. Nie rób takiej miny, bo zaczyna mi się robić smutno.
- Mała?
Uważaj na słowa, młodziku – mruknęła.
- Hehe,
jestem od ciebie starszy – zachichotał, ciągnąc temat.
-
Liczby nie mają znaczenia. Wciąż masz umysł dziesięciolatka – odparła, rzucając
mu krzywe spojrzenie znad krawędzi kubka.
- Ach
tak sobie pogrywamy? Ty nie możesz nawet kupować sobie legalnie alkoholu –
wystawił jej język.
- Kto
powiedział, że j a go kupuję? – mruknęła.
- Oooo,
czy pani detektyw właśnie przyznała się do popełniania przestępstwa? Wezwać
gliny, mamy tu kryminalistkę! – zaczął się wydzierać.
Nie
wytrzymała. Zakryła usta dłonią i zaśmiała się cicho. Oboje zamarli na chwilę,
nieprzyzwyczajeni do tego dźwięku.
Aaron
patrzył na Mai zaskoczony. Znał ją już trzy lata, ale nigdy nie słyszał jak się
śmieje. Szkoda, bo brzmiało to przeuroczo.
- Czy
to mi się wydawało? Czy ty właśnie zachichotałaś. Serio coś z tobą nie tak. Nie
masz gorączki, czy jak? Świat się kończy! – wykrzyknął łapiąc się za głowę.
Znowu.
Dziewczyna próbowała się powstrzymać, ale zdradziły ją trzęsące się ramiona. Ogrodnik
również zaczął rechotać w głos. To było tak nieprawdopodobne, że aż śmieszne.
- Ja
pierdziele, ty naprawdę to robisz – powtarzał w kółko. – Myślałem już, że
jesteś jakąś kosmitką, albo, że przeprowadzali na tobie eksperymenty i usunęli
emocje, czy coś. Szok.
- Przestań
– powiedziała, odsłaniając twarz.
Na jej ustach błądził ledwo widoczny uśmiech.
Zmieniło to ją jednak zupełnie. Jakby ktoś w włączył światło.
- Rób
to częściej. Ślicznie wtedy wyglądasz – mruknął do niej półżartem i puścił
oczko.
Mai
wywróciła oczami.
- Nie
mam zbyt wiele powodów do śmiechu – wyznała.
- To
dzwoń do mnie! Możesz nie uwierzyć, ale nie mam wiele do roboty. Strasznie się
nudzę i przydałoby mi się czasem trochę rozrywki.
- Aż
boję się spytać o jaką rozrywkę ci chodzi – burknęła.
- No wiesz
co?! Jak śmiesz mnie posądzać o takie rzeczy?! Jesteś okropna! – udawał oburzenie.
Dziewczyna
nie zareagowała, tylko sięgnęła po ciastko. W ostatniej chwili Aaron zabrał jej
talerz sprzed nosa.
- Nie
ma! Byłaś niemiła! – żachnął się.
- Dawaj
– mruknęła mrużąc oczy. Przez chwilę patrzył na nią zmieszany, nie wiedząc, czy
żartuje, czy jest poważna. Wbrew przeczuciom wybrał to pierwsze.
- Nie.
Nie oddam ci ich od tak. Będziesz musiała coś zrobić w zamian – powiedział uśmiechając
się szeroko.
- Hmm…
niech ci będzie…
Wiedział,
że bada sytuację. Nie zrobi nic głupiego. Cieszył się, że w ogóle zgodziła się
na tą „zabawę”. Musiał naprawdę polepszyć jej humor, skoro wytrzymywała jego
wygłupy.
- To
pomyślmy… pytanie, czy wyzwanie? – spytał, nagle przypominając sobie grę z
dzieciństwa.
-
Czyli?
- Nie
znasz tej gry? – wykrzyknął zaskoczony. Mai pokręciła głową – Naprawdę? To w co
ty grałaś jak byłaś mała?
- Nie
wiem. Nie pamiętam – mruknęła. Atmosfera w pokoju się zagęściła. Drażliwy
temat.
-
Dobra, nieważne. Po prostu wybierasz, czy chcesz odpowiedzieć na pytanie, czy
wykonać jakieś zadanie. Jeśli zrobisz wszystko dobrze, dostajesz nagrodę. W
naszym wypadku będzie to ciasteczko.
- A
jeśli nie zechcę? – spytała przezornie.
Aaron uśmiechnął
się złośliwie.
- Wiesz…
kiedyś ściągało się z siebie ubranie. Jedną część za jedno poddanie się… -
zawiesił dramatycznie głos.
Zerknął
na dziewczynę, ale jej wzrok zmusił go, by dodał szybko:
- Ale
my nie musimy tego robić. Niech pomyślę… może przysługa?
- To
znaczy…? – była czujna.
- No
nie wiem… na przykład, postawisz mi kiedyś kawę lub będziesz musiała wyjść
gdzieś ze mną? – uśmiechnął się.
- Hmm…
a możemy trochę to zmienić? – spytała.
- Jak?
- Gramy
na zmianę. Przed podaniem polecenia mówimy cenę, jaką będziemy musieli zapłacić,
jeżeli go nie wykonamy. Za „wygraną” dostajemy po ciasteczku. Ale zadania nie
mogą wyjść poza ten pokój – wyjaśniła, a Aaron zobaczył niepokojący błysk w jej
oczach.
Uznał
jednak, że warto zaryzykować. Wątpił, by taka okazja szybko się znowu pojawiła.
-
Dobra. Ale ja zaczynam – powiedział. Mai kiwnęła głową, zgadzając się.
-
Pytanie, czy wyzwanie? – spytał.
-
Pytanie.
- Niech
będzie… na początku coś łatwego. Jeśli nie odpowiesz, postawisz mi kawę. A
pytanie brzmi: kiedy masz urodziny?
-
Dwudziestego dziewiątego czerwca – odpowiedziała.
Chłopak
chwycił ciastko i rzucił je w stronę Mai. Złapała je w locie i odgryzła
kawałek. Usiadła po turecku na kanapie i patrzyła się na niego przez chwilę.
-
Pytanie, czy wyzwanie?
-
Wyzwanie – uśmiechnął się szeroko, ciekawy zadania.
- Daj
mi ciastko.
- Nie
ma tak! – zaśmiał się.
- Nic o
tym wcześniej nie mówiłeś – powiedziała z pokerową twarzą.
- To
mówię teraz! Poza tym, nie podałaś ceny! – wytknął jej.
Może to
było przewidzenie, ale wydawało mu się, że dziewczyna lekko nadęła policzki,
- Ty naprawdę
jesteś uzależniona od słodyczy – zachichotał.
-
Cicho. Jeśli nie wykonasz zadania, przyniesiesz mi ciasto czekoladowe z
cukierni.
Ogrodnik
zaśmiał się w głos.
- Nie
rżyj już. Masz zrobić salto.
- Uuu,
a jeśli powiem, że nie umiem? -
sprowokował.
- To
płacisz.
- A
mogę odbić się od ściany? – spytał.
-
Dawaj.
Sebastian
stał pod drzwiami, słuchając jak jego pani bawi się z tym… błaznem. Rano czuł
coś na kształt przygnębienia. Świadomość, że zawiódł Mai sprawiała, że nie mógł
się skupić. Teraz jednak to wszystko zniknęło, ustępując miejsca mieszance złości
i smutku. Słyszał, jak się śmiała. Po raz pierwszy usłyszał ten dźwięk. Nie
wiedział dlaczego, ale to on chciał pierwszy zobaczyć jej uśmiech. Chciał
zapisać sobie jej wyraz twarzy w pamięci. Ale to o n
był tym, który ją rozbawił.
Słuchał
ich od dłuższego czasu i wiedział, że dziewczyna jest rozluźniona i dobrze się
bawi. Poczuł się zdradzony. Chyba. To było oczywiste, że Aaron się w niej
podkochuje. Na pewno to wiedziała. Jednak mimo to, nadal swobodnie z nim
rozmawiała, żartowała… Nie wytrzymał. Odwrócił się i ruszył na parter. Nie
chciał być t e g o świadkiem.
Lokaj zatrzymał
się gwałtownie. Co się z nim działo? Wewnątrz niego panował chaos. Co to było?
Wspomnienia? Nie, to nie to. Emocje? Niemożliwe. A może jednak? Nie. Musi się
uspokoić. Jeśli opanuje to coś, wszystko na pewno wróci do normy. Musiał przede
wszystkim skupić się na dobru swojej pani. Jeśli będzie trzeba, wyeliminuje
zagrożenie.
Mai
spojrzała na drzwi, a z jej twarzy zniknął nikły uśmiech, który pojawił się
podczas popisów Aarona.
- Coś
się stało? – spytał.
- Nie…
nie wiem. Wydawało mi się, że coś słyszałam – mruknęła.
-
Czyżby pan idealny nas podsłuchiwał?
Potrząsnęła
przecząco głową. Na pewno nie.
Chłopak
podszedł na palcach do wejścia i gwałtownie pociągnął za klamkę. Pusto.
- Hmm… nikogo
nie ma – powiedział, zamykając drzwi. – Może to duchy? – szepnął.
Wywróciła
oczami.
-
Dobra, wracając. Teraz ja
- Chciałbyś,
teraz moja kolej – zaprotestowała.
~~*~~
Hejka, mam nadzieję, że spodobal Wam się ten "śmiechowy rozdział". Uważam, że od czasu do czasu przyda się takie rozładowanie napięcia xD
Pod poprzednim rozdziałem poprosiłam o pomysły, ale nic nie dostałam TT-TT *chlip*
Ale cóż, muszę sobie radzić sama :'( (help? XD)
Aaron nie może być z Mai TT_TT Sebuś ma cierpieć, ale bez przesady. Chociaż w sumie... a co mi tam, niech cierpi, aż w końcu nie zrozumie.
OdpowiedzUsuńWybacz. Nie mam ostatnio ani zdrowia, ani nastroju. Jak zwykle było cudownie. Dziękuję i pozdrawiam, a także powodzenia, bo Ty chyba jutro coś piszesz, jeśli Mei nie wprowadziła mnue w błąd.
Cieszę się, że Ci się podobało :)
UsuńEzgaminy piszę x.x Heh, ale dziękuję ^^
A Ty masz zdrowieć szybko! W trybie now!
Nami, zdarza mi się coś źle powiedzieć,ale nie win mnie xD
OdpowiedzUsuńMai, no weź... Aż przestaję lubić tego Araona. Przecież to Sebastian ma prawo do ' pierwszych' odczuć Mai :3
Hm, a co do pomysłów. To może jakas akcja? Zeby Sebuś się wykazał i wrócił do łask Mai :)
Czemu go tak nie lubicie? XD Akcja się dopiero zaczyna, a wszyscy już nienawidzą biednego Aarona :'( Smuteczeg. Naprawdę polubiłam tą postać xD
UsuńHmm, pomyślę nad tym. Mam już nawet zarys sytuacji.. Dzięki! :D
Ej, ale ja nie mówiłam, że go nie lubię. Kojarzy mi się z Bardem, w pozytywnym sensie. I ciesze się, że Mai się uśmiechnęła i że Seba cierpi (jezu, nie wiem, ale ja naprawdę lubię, kiedy mu jest źle xDD jestem nienormalna Oo). Ale na koniec Seba ma być szczęśliwy, bo go kocham <3
UsuńCo Ty na to, żeby pierdzielnąć jakąś retrospekcję? Uwielbiam retrospekcje <3
Hmmm, niezły pomysł :D
UsuńTeż lubię jak trochę faceci cierpią xDD
Ahahahahaha xD Sebuś, słonko. Wybacz nam :*
UsuńTak, napisz retrospekcje <3 dam Ci ciepło :P
ciepełko *^*
Usuń