21 kwi 2015

XVII

                Aaron uśmiechnął się smutno.
                - Szkoda. Gdybyś kiedyś zmieniła zdanie i chciała ze mną zobaczyć taką bajkę, to zawsze będę chętny – powiedział, chcąc rozluźnić atmosferę.
                Jednak Mai nie miała teraz humoru na żarty. Upiła łyk gorącej czekolady. Poczuła jak przyjemne ciepło rozchodzi się po jej ciele, zabierając ze sobą cząstkę odrętwienia.
                Chłopak przyglądał jej się przez chwilę, po czym westchnął.
                - Hej, mała… głowa do góry. Nie rób takiej miny, bo zaczyna mi się robić smutno.
                - Mała? Uważaj na słowa, młodziku – mruknęła.
                - Hehe, jestem od ciebie starszy – zachichotał, ciągnąc temat.  
                - Liczby nie mają znaczenia. Wciąż masz umysł dziesięciolatka – odparła, rzucając mu krzywe spojrzenie znad krawędzi kubka.
                - Ach tak sobie pogrywamy? Ty nie możesz nawet kupować sobie legalnie alkoholu – wystawił jej język.
                - Kto powiedział, że  j a  go kupuję? – mruknęła.
                - Oooo, czy pani detektyw właśnie przyznała się do popełniania przestępstwa? Wezwać gliny, mamy tu kryminalistkę! – zaczął się wydzierać.
                Nie wytrzymała. Zakryła usta dłonią i zaśmiała się cicho. Oboje zamarli na chwilę, nieprzyzwyczajeni do tego dźwięku.

                Aaron patrzył na Mai zaskoczony. Znał ją już trzy lata, ale nigdy nie słyszał jak się śmieje. Szkoda, bo brzmiało to przeuroczo.
                - Czy to mi się wydawało? Czy ty właśnie zachichotałaś. Serio coś z tobą nie tak. Nie masz gorączki, czy jak? Świat się kończy! – wykrzyknął łapiąc się za głowę.
                Znowu. Dziewczyna próbowała się powstrzymać, ale zdradziły ją trzęsące się ramiona. Ogrodnik również zaczął rechotać w głos. To było tak nieprawdopodobne, że aż śmieszne.
                - Ja pierdziele, ty naprawdę to robisz – powtarzał w kółko. – Myślałem już, że jesteś jakąś kosmitką, albo, że przeprowadzali na tobie eksperymenty i usunęli emocje, czy coś. Szok.
                - Przestań – powiedziała, odsłaniając twarz.
                 Na jej ustach błądził ledwo widoczny uśmiech. Zmieniło to ją jednak zupełnie. Jakby ktoś w włączył światło.
                - Rób to częściej. Ślicznie wtedy wyglądasz – mruknął do niej półżartem i puścił oczko.
                Mai wywróciła oczami.
                - Nie mam zbyt wiele powodów do śmiechu – wyznała.
                - To dzwoń do mnie! Możesz nie uwierzyć, ale nie mam wiele do roboty. Strasznie się nudzę i przydałoby mi się czasem trochę rozrywki.
                - Aż boję się spytać o jaką rozrywkę ci chodzi – burknęła.
                - No wiesz co?! Jak śmiesz mnie posądzać o takie rzeczy?! Jesteś okropna! – udawał oburzenie.
                Dziewczyna nie zareagowała, tylko sięgnęła po ciastko. W ostatniej chwili Aaron zabrał jej talerz sprzed nosa.
                - Nie ma! Byłaś niemiła! – żachnął się.
                - Dawaj – mruknęła mrużąc oczy. Przez chwilę patrzył na nią zmieszany, nie wiedząc, czy żartuje, czy jest poważna. Wbrew przeczuciom wybrał to pierwsze.
                - Nie. Nie oddam ci ich od tak. Będziesz musiała coś zrobić w zamian – powiedział uśmiechając się szeroko.
                - Hmm… niech ci będzie…
                Wiedział, że bada sytuację. Nie zrobi nic głupiego. Cieszył się, że w ogóle zgodziła się na tą „zabawę”. Musiał naprawdę polepszyć jej humor, skoro wytrzymywała jego wygłupy.
                - To pomyślmy… pytanie, czy wyzwanie? – spytał, nagle przypominając sobie grę z dzieciństwa.
                - Czyli?
                - Nie znasz tej gry? – wykrzyknął zaskoczony. Mai pokręciła głową – Naprawdę? To w co ty grałaś jak byłaś mała?
                - Nie wiem. Nie pamiętam – mruknęła. Atmosfera w pokoju się zagęściła. Drażliwy temat.
                - Dobra, nieważne. Po prostu wybierasz, czy chcesz odpowiedzieć na pytanie, czy wykonać jakieś zadanie. Jeśli zrobisz wszystko dobrze, dostajesz nagrodę. W naszym wypadku będzie to ciasteczko.
                - A jeśli nie zechcę? – spytała przezornie.
                Aaron uśmiechnął się złośliwie.
                - Wiesz… kiedyś ściągało się z siebie ubranie. Jedną część za jedno poddanie się… - zawiesił dramatycznie głos.
                Zerknął na dziewczynę, ale jej wzrok zmusił go, by dodał szybko:
                - Ale my nie musimy tego robić. Niech pomyślę… może przysługa?
                - To znaczy…? – była czujna.
                - No nie wiem… na przykład, postawisz mi kiedyś kawę lub będziesz musiała wyjść gdzieś ze mną? – uśmiechnął się.
                - Hmm… a możemy trochę to zmienić? – spytała.
                - Jak?
                - Gramy na zmianę. Przed podaniem polecenia mówimy cenę, jaką będziemy musieli zapłacić, jeżeli go nie wykonamy. Za „wygraną” dostajemy po ciasteczku. Ale zadania nie mogą wyjść poza ten pokój – wyjaśniła, a Aaron zobaczył niepokojący błysk w jej oczach.
                Uznał jednak, że warto zaryzykować. Wątpił, by taka okazja szybko się znowu pojawiła.
                - Dobra. Ale ja zaczynam – powiedział. Mai kiwnęła głową, zgadzając się.
                - Pytanie, czy wyzwanie? – spytał.
                - Pytanie.
                - Niech będzie… na początku coś łatwego. Jeśli nie odpowiesz, postawisz mi kawę. A pytanie brzmi: kiedy masz urodziny?
                - Dwudziestego dziewiątego czerwca – odpowiedziała.
                Chłopak chwycił ciastko i rzucił je w stronę Mai. Złapała je w locie i odgryzła kawałek. Usiadła po turecku na kanapie i patrzyła się na niego przez chwilę.
                - Pytanie, czy wyzwanie?
                - Wyzwanie – uśmiechnął się szeroko, ciekawy zadania.
                - Daj mi ciastko.
                - Nie ma tak! – zaśmiał się.
                - Nic o tym wcześniej nie mówiłeś – powiedziała z pokerową twarzą.
                - To mówię teraz! Poza tym, nie podałaś ceny! – wytknął jej.
                Może to było przewidzenie, ale wydawało mu się, że dziewczyna lekko nadęła policzki,
                - Ty naprawdę jesteś uzależniona od słodyczy – zachichotał.
                - Cicho. Jeśli nie wykonasz zadania, przyniesiesz mi ciasto czekoladowe z cukierni.
                Ogrodnik zaśmiał się w głos.
                - Nie rżyj już. Masz zrobić salto.
                - Uuu, a jeśli powiem, że nie umiem? -  sprowokował.
                - To płacisz.
                - A mogę odbić się od ściany? – spytał.
                - Dawaj.


                Sebastian stał pod drzwiami, słuchając jak jego pani bawi się z tym… błaznem. Rano czuł coś na kształt przygnębienia. Świadomość, że zawiódł Mai sprawiała, że nie mógł się skupić. Teraz jednak to wszystko zniknęło, ustępując miejsca mieszance złości i smutku. Słyszał, jak się śmiała. Po raz pierwszy usłyszał ten dźwięk. Nie wiedział dlaczego, ale to on chciał pierwszy zobaczyć jej uśmiech. Chciał zapisać sobie jej wyraz twarzy w pamięci. Ale to  o n  był tym, który ją rozbawił.
                Słuchał ich od dłuższego czasu i wiedział, że dziewczyna jest rozluźniona i dobrze się bawi. Poczuł się zdradzony. Chyba. To było oczywiste, że Aaron się w niej podkochuje. Na pewno to wiedziała. Jednak mimo to, nadal swobodnie z nim rozmawiała, żartowała… Nie wytrzymał. Odwrócił się i ruszył na parter. Nie chciał być  t e g o  świadkiem.  
                Lokaj zatrzymał się gwałtownie. Co się z nim działo? Wewnątrz niego panował chaos. Co to było? Wspomnienia? Nie, to nie to. Emocje? Niemożliwe. A może jednak? Nie. Musi się uspokoić. Jeśli opanuje to coś, wszystko na pewno wróci do normy. Musiał przede wszystkim skupić się na dobru swojej pani. Jeśli będzie trzeba, wyeliminuje zagrożenie.

                Mai spojrzała na drzwi, a z jej twarzy zniknął nikły uśmiech, który pojawił się podczas popisów Aarona.
                - Coś się stało? – spytał.
                - Nie… nie wiem. Wydawało mi się, że coś słyszałam – mruknęła.
                - Czyżby pan idealny nas podsłuchiwał?
                Potrząsnęła przecząco głową. Na pewno nie.
                Chłopak podszedł na palcach do wejścia i gwałtownie pociągnął za klamkę. Pusto.
                - Hmm… nikogo nie ma – powiedział, zamykając drzwi. – Może to duchy? – szepnął.
                Wywróciła oczami.
                - Dobra, wracając. Teraz ja

                - Chciałbyś, teraz moja kolej – zaprotestowała. 

~~*~~

               Hejka, mam nadzieję, że spodobal Wam się ten "śmiechowy rozdział". Uważam, że od czasu do czasu przyda się takie rozładowanie napięcia xD 
Pod poprzednim rozdziałem poprosiłam o pomysły, ale nic nie dostałam TT-TT *chlip* 
              Ale cóż, muszę sobie radzić sama :'( (help? XD)

8 komentarzy:

  1. Aaron nie może być z Mai TT_TT Sebuś ma cierpieć, ale bez przesady. Chociaż w sumie... a co mi tam, niech cierpi, aż w końcu nie zrozumie.
    Wybacz. Nie mam ostatnio ani zdrowia, ani nastroju. Jak zwykle było cudownie. Dziękuję i pozdrawiam, a także powodzenia, bo Ty chyba jutro coś piszesz, jeśli Mei nie wprowadziła mnue w błąd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że Ci się podobało :)
      Ezgaminy piszę x.x Heh, ale dziękuję ^^
      A Ty masz zdrowieć szybko! W trybie now!

      Usuń
  2. Nami, zdarza mi się coś źle powiedzieć,ale nie win mnie xD
    Mai, no weź... Aż przestaję lubić tego Araona. Przecież to Sebastian ma prawo do ' pierwszych' odczuć Mai :3
    Hm, a co do pomysłów. To może jakas akcja? Zeby Sebuś się wykazał i wrócił do łask Mai :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu go tak nie lubicie? XD Akcja się dopiero zaczyna, a wszyscy już nienawidzą biednego Aarona :'( Smuteczeg. Naprawdę polubiłam tą postać xD
      Hmm, pomyślę nad tym. Mam już nawet zarys sytuacji.. Dzięki! :D

      Usuń
    2. Ej, ale ja nie mówiłam, że go nie lubię. Kojarzy mi się z Bardem, w pozytywnym sensie. I ciesze się, że Mai się uśmiechnęła i że Seba cierpi (jezu, nie wiem, ale ja naprawdę lubię, kiedy mu jest źle xDD jestem nienormalna Oo). Ale na koniec Seba ma być szczęśliwy, bo go kocham <3
      Co Ty na to, żeby pierdzielnąć jakąś retrospekcję? Uwielbiam retrospekcje <3

      Usuń
    3. Hmmm, niezły pomysł :D
      Też lubię jak trochę faceci cierpią xDD

      Usuń
    4. Ahahahahaha xD Sebuś, słonko. Wybacz nam :*
      Tak, napisz retrospekcje <3 dam Ci ciepło :P

      Usuń