3 kwi 2015

XII

                Sebastian stał w kuchni i czekał aż ciasteczka skończą się piec. Była godzina jedenasta, a rozkoszny zapach rozchodził się po całej rezydencji. Dzisiaj zdecydował się kakaowe markizy z kremem truskawkowym. Udało mu się poprzedniego dnia znaleźć świeże, sprowadzane owoce, na co jego pani zareagowała niemałym jak na nią entuzjazmem. Przyda jej się trochę witamin. Ostatnio jej organizm był dość często nadwyrężany.
                Wyciągnął gorącą blachę z pieca i przyjrzał się krytycznie każdemu ciastku. Idealne. Odłożył je na kratkę, by wystygły. Potem obficie pokrył je z jednej strony kremem i złożył w „kanapki”. Poukładał je na talerzu, ozdabiając świeżymi truskawkami. Deser gotowy. Do tego zaparzył herbatę miętową i ustawił na srebrnej tacy.
                Ruszył po schodach, kierując się w stronę biura pani. Zapukał do ciemnych drzwi.
                - Wejdź – usłyszał.
                - Przyniosłem panie… - urwał.
                Dziewczyna leżała na plecach po środku pokoju. Wpatrywała się w sufit, bawiąc końcówką warkocza. Lokaj, zaskoczony, przez chwilę wpatrywał się w Mai. Nigdy nie widział, by coś podobnego robiła.
                - Czemu panienka leży na podłodze? – spytał, gdy się już pozbierał.
                - Myślę – odparła krótko.
                Obszedł panią i postawił tacę na biurku. Potem westchnął głośno i wpatrywał się w dziewczynę. Szczerze, to czuł się dziwnie patrząc na nią w takiej pozycji. Jakby mu się oddawała, uznawała jego wyższość. Bezcelowe myśli, ale sprawiające przyjemność.
                - Czy to nowy poziom dedukowania, pani? – spytał lekko sarkastycznie.
                Mai odchyliła głowę, by rzucić mu zimne spojrzenie. Wstała zwinnie i stanęła naprzeciw demona. Przez chwilę patrzyła mu w oczy, po czym wyminęła go i chwyciła ciastko. Przeszył go przyjemny dreszcz. Powstrzymywał się przed rzuceniem na panią.
                - Opowiedz mi o nim – rozkazała po chwili milczenia.
                - O kim, pani?
                - Damien – odparła, siadając za biurkiem i biorąc filiżankę do ręki.
                - Cóż, znamy się od… wielu lat, jednak nie darzę go zbytnią sympatią.
                - Z wzajemnością?
                - Nie ukrywając, Damien wini mnie za coś, co się stało w przeszłości. Kilka razy próbował się zemścić, jednak od kilku stuleci o nim nie słyszałem – powiedział.
                - I tak oto zagadka została rozwiązana – mruknęła Mai i upiła łyk herbaty.
                - Tak? – spytał lokaj.
                - Tak.
                Chwila milczenia.
                - Czy zechce panienka wyjaśnić mi, jakie jest rozwiązanie? – ukłonił się lekko.
                - Za chwilę. Najpierw muszę wykonać jeden telefon.
                Wyciągnęła komórkę z szuflady biurka i znalazła w kontaktach szukany numer.
                - Halo? – odezwał się znany męski głos.
                - Cześć Leo, tu Mai.
                - O, hej! Coś się stało? – spytał.
                Prawda… nigdy do niego nie dzwoniła bez powodu. Bo po co?
                - Chciałabym cię prosić o przysługę.
                - Jaką? – stał się poważniejszy. Prawdziwy śledczy.
                - Czy mógłbyś mi przynieść jeden z dowodów w sprawie ostatnich morderstw?
                - No nie wiem, to wbrew procedurom. A do czego jest ci potrzebny?
                - Muszę coś sprawdzić. Może dzięki temu rozwiążę sprawę. Chodzi o pióro, które znaleziono na miejscu zbrodni – powiedziała, zerkając na Sebastiana. Ten uśmiechał się lekko.
                - Zobaczę, co da się zrobić.
                - Dzięki.
                - Do usług, partnerko – powiedział i rozłączył się.  
               
                - Więc…? – przeciągnął lokaj.
                - Proste. Damien próbuje się na tobie zemścić poprzez mnie; obecnie twoją jedyną i największą słabość. I robi to w sposób doprawdy prostacki.
                Lokaj uśmiechnął się tylko szerzej, nie odzywając się.
                - Chciał zwrócić moją uwagę. A jak zrobić to lepiej niż poprzez morderstwo? Wynalazł sobie naiwnego i dość wpływowego człowieka, by wykonał zadanie i  pozostawił dostateczną ilość poszlak do rozwiązania zagadki, ale jednocześnie na tyle mało, by sprawa trafiła do mnie. Wizytówka, kosze na śmieci. To musiał wymyślić Johnson. Elementy nie trzymają się całości. Każdy głupi oglądający zwykłe kryminały stwierdziłby, że zorganizował to amator. Kolejnym razem dopilnował, byśmy wpadli na właściwy trop. Nie wiem, czy uważa mnie za tępą, czy niedorozwiniętą umysłowo, ale dzięki jego „wskazówce” zapędził się w kozi róg – powiedziała.
                Była zirytowana tym wyzwaniem. Widać było, że demon patrzył na ludzi jak na bezrozumne istoty.
                „To się zdziwi” pomyślała dziewczyna.
                - Myślał,  że stworzenie, które opętało Leo mnie zabije lub chociaż odciągnie nas od prawdy.
                - Jednak nie docenił cię, pani – dokończył Sebastian.
                - Wy, demony, lekceważycie ludzi. To wasz największy błąd. W swoim czasie te słabe, głupie istotki dadzą wam o sobie znać – odparła sucho Mai, patrząc lokajowi prosto w oczy.

                Jego tęczówki błysnęły krótko czerwienią. Trafiła w sedno. Sam uważał, że ludzie są słabi i głupi, jednak byli również interesujący. A niektórzy z ich gatunku byli niezwykli. Tak jak jego pani. Czasem myślał, jakby wyglądało jej życie jako demona. Spotkanie jej w takiej postaci byłoby na pewno… ciekawym przeżyciem.
                - Tak, moja pani – powiedział, kłaniając się. Ciekawe, jaki miałaby wyraz oczu, gdyby słyszała jego myśli.
                - Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele – usłyszał.
                Podniósł zaskoczony głowę, przez moment myśląc, że naprawdę zajrzała mu w umysł. Dziewczyna jednak patrzyła tylko na niego sucho.
                - Masz wszystko wypisane na twarzy, demonie. Panuj nad sobą.
                Znów się skłonił. Nawet nie wiedziała, jakie to było trudne…

                Około godziny czternastej, Mai siedziała w kawiarni i popijała kremowe cappuccino. Nagle do stolika dosiadł się blondyn.
                - Zdobyłem, co chciałaś – szepnął i podał jej pod stołem kopertę. Schowała ją do torebki i upiła mały łyk gorącego napoju.
                - Dziękuję.
                - Mówiłem, do usług. Przynajmniej wypiję z tobą kawę – uśmiechnął się. Podniósł dłoń, a gdy podeszła kelnerka, zamówił espresso. Mai patrzyła na niego znad krawędzi filiżanki.      
                - Więc, wpadłaś na coś? – spytał.
                - Nic, czego można być stuprocentowo pewnym – kluczyła. Była to prawda. Nie wiedziała paru rzeczy. Unikała kłamstw. Brzydziła się nimi.
                - Hmmm, a uchylisz rąbka tajemnicy? – drążył.
                Westchnęła.
                - To musiało być zlecone morderstwo. Teraz tylko muszę się dowiedzieć, kto pociąga za sznurki – ucięła temat.
                - Jak chcesz… Tylko nie wplątaj się w żadne kłopoty. Jak coś ci się  stanie, szef mnie zabije.
                - Tak, tak – mruknęła. – Nadal masz bóle głowy? – zmieniła temat.
                - Co? Ah, czasem.. powoli słabną, ale nadal mam jakieś dziwne przebłyski – powiedział.
                - Na pewno nie chcesz iść do lekarza? – spytała. W końcu to przez nią.
                - Nie, spokojnie. Nic mi nie jest. To pewnie szok po tamtym ataku. Chciałbym sobie to przypomnieć – odparł cicho.
                - Nie jestem tego taka pewna… - szepnęła Mai.
                Kazała Sebastianowi zmodyfikować wspomnienia śledczemu. Stanowił zbyt wielkie niebezpieczeństwo, by móc go puścić wolno.
                - Nieważne. Słyszałaś może o…

                Rozmawiali jeszcze przez około godzinę. Potem wyszli i ruszyli w kierunku centrum. Tam miał na nią czekać Sebastian, by odwieźć ją do domu. Gdy dotarli na prawie pusty, brukowany parking, lokaj stał koło auta i patrzył na dziewczynę z zagadkowym uśmiechem. Mai zatrzymała się parę kroków przez lokajem.
                - Co ty…? – spytała, ale nie dokończyła.

                Bowiem ten pociągnął ją na ziemię, a w powietrzu rozległ się huk wystrzału.


~~*~~ 


                 I tak oto macie kolejny, obiecany rozdział ^^ Jest  trochę krótszy, ale jest to zamierzone, gdyż chciałam skończyć zanim cała akcja się rozwinie :3  
                Mam nadzieję, że jak dotąd Wam się podobało i nie nienawidzicie mnie za nudę czającą się między wydarzeniami xD (i tym, że dużo tu strzelanin :P)
                Od teraz postaram się, by kolejne rozdziały pojawiały się we wtorki i piątki (lub soboty x.x). Będę dodawać je późnym wieczorem, więc nie martwcie się, kiedy o 21 nic nie będzie :> 
               Czekam z niecierpliwościa na komentarze i Wasze pomysły, co będzie się działo dalej ^^ 

Życzę Wam wszystkim Wesołych Świąt, smacznego jajka oraz miłej, rodzinnej atmosfery!  ^^ 

6 komentarzy:

  1. Jezu taaaag! Ustalenie dni dodawania notki, to jawne branie na siebie odpowiedzialności za regularne prowadzenie bloga, a co za tym idzie, upewnienie czytelników, że magicznie o nim nie zapomnisz. Tag bardzo się cieszę <3
    ale jestem zła za zakończenie. Chciałam wiedzieć, co Seba wymyślił. A teraz ta strzelanina... I zanim się dowiem, to minue kilka notek pewnie :( Znaczy właściwie się cieszę, bo umiejętnie, jak w serialach, budujesz napięcie zmuszające czytwlnuka do niecierpliwwgo oczekiwania na kolejną część, ale ja jestem niecierpliwa. A zakładam, że jutrzejsza (w sumie dzisiejsza już xD) sobota odpada, łeee xD
    OK, teraz coś, ci napisałam w trakcie czytania:Jak trudno było się powstrzymać, jalow to było trudne, miał wypisane na twarzy i jej życie, jalo demona.
    Jezu, caly fanservice mi tutaj zgotowałaś i teraz będę płakać nad swoim losem, że sobie za dużo wyobrażam. Bo dla mnie rzucanie się na Mai wcale nie istnieje w kontekście duszy, tylko... no wiesz xD
    Wiem, przeginam, ale to aż się prosi o chłodny romans hahaha xD

    No i tak zakończę komentarz. Muszę opuścić moją oddaną towarzyszkę (tak, o łazience mówię xD) i stworzyć kilka stron, bo jestem zazdrosna hahaha. Piszesz lepiej ode mnie! Idę ćwiczyć xD
    Lov ja :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego zdecydowałam sie na regularne posty: by nie zapomnieć! XD
      A fanserwis był specjalnie dla Ciebie XD Te podteksty, pragnienia, wszystko zamierzone! Taki prezent Wielkanocny dla łazienki xD
      Ja? Lepiej od Ciebie? Chyba nie xD
      Hehe, życzę dużoo weny i smacznego jajka! :*

      Usuń
  2. O ty niedobra ;c Nakręciłaś mnie i skończyłaś porzucając w niepewności. Chce już ciąg dalszy ! :D Teraz musze jakoś dotrwać do wtorku :C
    Skoro miał ochotę się na nią rzucić to czemu tego nie zrobił? Przecież to aż się prosi o jakąś namiętną scenę xD <3
    Również życzę Ci wesołych i pogodnych świat oraz duuużo dobrego jedzonka <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha, wszyscy gadają o tym, że Sebastian się na nią nie rzucił :P
    A to mogłoby być ciekawe ;3
    I aż mnie ciągnie do pisania! To było świetne, zwlaszcza "krytycznie popatrzył na ciastka" :D rozwalilo mnie to.

    Zdrowych, pogodnych świąt !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przecież perfekcyjne ciastka, to pyszne ciastka! :D

      Usuń